Jak Naprzód to naprzód
W niedzielne popołudnie Naprzód Zawada wygrał z Czarnymi Gorzyce 2:1, choć w pierwszej połowie pachniało niespodzianką. W 12. minucie bramkę otwierającą wynik strzelił bowiem Szymon Marcin, który wykorzystał zagapienie obrońcy Naprzodu Mirosława Pawlusińskiego i sprytnie pokonał Jakuba Włodarka. Chwilkę później Radosław Parma po kolejnych błędach zawadzkich obrońców miał okazję do podwyższenia wyniku, ale minimalnie spudłował. Wyrównanie padło w 20 minucie, kiedy jeden z zawodników Gorzyc zagrał ręką w polu karnym i sędzia od razu wskazał na wapno. Rzut karny na bramkę pewnym strzałem zamienił Mirosław Pawlusiński. Na bramkę, która zadecydowała o tym, że komplet punktów zostanie w Zawadzie, trzeba było czekać do 58. minuty. Wtedy właśnie zwycięskiego gola strzelił Krzysztof Seemann i ustalił wynik meczu. Ostatni kwadrans goście zagrali w 10-tkę. Czerwony kartonik ujrzał bowiem Marcin Szymiczek za brutalny atak na nogi rywala.
Zwycięstwo gospodarza padło także w Syryni. Wiodący prym wśród drużyn z powiatu wodzisławskiego w „okręgówce” tamtejszy Naprzód znokautował ostatniego w tabeli Płomienia Połomię 3:1. Bohaterem meczu został Paweł Krótki, który strzelił dwie bramki i asystował przy trzeciej. Pierwsza połowa zapowiadała jednak niespodziankę, bo pierwszy raz do siatki trafili goście, a autorem bramki był Łukasz Kusztal. Wyrównał jednak wspomniany Paweł Krótki i mecz rozpoczynał się od początku. Pierwsze minuty drugiej połowy to powtarzające się raz za razem ataki Naprzodu, które szybko przyniosły spodziewane efekty. W 56. minucie w zamieszaniu podbramkowym piłkę w siatce po raz drugi umieścił Paweł Krótki, a kilka chwil później po znakomitym podaniu Krótkiego na prawą flankę piłkę w siatce Płomienia umieścił Tomasz Pluta. I na tym trafieniu dobry mecz w Syryni się zakończył. Reszta to chaotyczna i źle skonstruowana gra z obu stron, sporo kopaniny i niecelnych podań, a to z pewnością ozdobą futbolu nie jest. Piłka jeszcze raz, w 80. minucie, trafiła do siatki Płomienia, ale sędzia boczny dopatrzył się wcześniej pozycji spalonej. O ile piłkarze byli w stanie się z tym pogodzić, o tyle jeden z kibiców za nic w świecie nie chciał jego decyzji zaakceptować. Pijany w sztok przekroczył niewysokie ogrodzenie boiska i wbiegł na murawę. Szybko został powalony przez piłkarzy Naprzodu i wyprowadzony przez porządkowych, a mecz już bez incydentów i kolejnych bramek rozegrano do końca.
Marcin Macha