Chcą wiedzieć co siedzi w ziemi
Pierwsze badania wokół Wytwórni Mas Bitumicznych wykonane. Mieszkańcy czekają na ich wyniki.
godnie z zapowiedziami eksperci Głównego Instytutu Górniczego przeprowadzili pierwsze badania terenu wokół Wytwórni Mas Bitumicznych. Niezależnych badań domagali się okoliczni mieszkańcy. Twierdzą, że zakład jest szkodliwy dla ich zdrowia. Nie ma jednak na to dowodów, bo wcześniejsze kontrole nie wykazały żadnych uchybień ze strony wytwórni.
Badania polegały na zebraniu próbek ziemi z terenu wokół zakładu. Jak wyjaśniają eksperci, właśnie w glebie najlepiej widoczne będzie ewentualne szkodliwe oddziaływanie zakładu na środowisko. – W glebie zbierają się ciężkie węglowodory, praktycznie nieuchwytne w powietrzu – wyjaśnia Zbigniew Bzowski.
Jeśli w próbkach ziemi będą szkodliwe substancje będzie to podstawa do przeprowadzenia dalszych, bardziej szczegółowych badań. Eksperci GIG-u dodają, że nawet jeśli zakład emituje trujące gazy, to nie ma raczej szans na jego zamknięcie, a tego domagają się mieszkańcy. – Upieranie się przy tym pomyśle to droga donikąd – przestrzega Bzowski.
Tymczasem w to, że badania wykażą jakiekolwiek uchybienia ze strony zakładu, nie bardzo wierzy sołtys i radny z Syryni Andrzej Pawełek. – Nie wydaje mi się żeby zakład był rzeczywiście szkodliwy. Może to tylko takie odczucie okolicznych mieszkańców – mówi sołtys.
– Sołtys może i nie wierzy, ale to przez to, że rzadko bywa w tej okolicy – komentują mieszkańcy. Kto ma rację, okaże się za tydzień, gdy poznamy wyniki badań.
Badania polegały na zebraniu próbek ziemi z terenu wokół zakładu. Jak wyjaśniają eksperci, właśnie w glebie najlepiej widoczne będzie ewentualne szkodliwe oddziaływanie zakładu na środowisko. – W glebie zbierają się ciężkie węglowodory, praktycznie nieuchwytne w powietrzu – wyjaśnia Zbigniew Bzowski.
Jeśli w próbkach ziemi będą szkodliwe substancje będzie to podstawa do przeprowadzenia dalszych, bardziej szczegółowych badań. Eksperci GIG-u dodają, że nawet jeśli zakład emituje trujące gazy, to nie ma raczej szans na jego zamknięcie, a tego domagają się mieszkańcy. – Upieranie się przy tym pomyśle to droga donikąd – przestrzega Bzowski.
Tymczasem w to, że badania wykażą jakiekolwiek uchybienia ze strony zakładu, nie bardzo wierzy sołtys i radny z Syryni Andrzej Pawełek. – Nie wydaje mi się żeby zakład był rzeczywiście szkodliwy. Może to tylko takie odczucie okolicznych mieszkańców – mówi sołtys.
– Sołtys może i nie wierzy, ale to przez to, że rzadko bywa w tej okolicy – komentują mieszkańcy. Kto ma rację, okaże się za tydzień, gdy poznamy wyniki badań.
Artur Marcisz