Dachówki strzelały jak petardy
Policja szuka sprawcy, który podpalił stodołę w Marklowicach
łomienie pojawiły się w nocy z 31 maja na 1 czerwca. W budynku znajdującym się przy ul. Porzeczkowej znajdowała się nie tylko słoma, ale także maszyny rolnicze – spłonęły doszczętnie. Straty oszacowano na ok. 30 tys. zł. – To było około godz. 2.30 – mówi Czesław Fojcik, właściciel stodoły. – Azbestowe dachówki strzelały jak petardy. Zerwałem się z łóżka i wybiegłem na podwórze. Drzwi stodoły były pozamykane, nie wiedziałem co robić. Wezwałem straż pożarną. Po kilku minutach rozpoczęła się akcja gaśnicza – wspomina pan Czesław.
Na miejscu zjawiły się trzy jednostki Państwowej Straży Pożarnej z Wodzisławia i pięć jednostek ochotniczych – z Radlina II, Połomi, dwie z Głożyn i miejscowi strażacy z Marklowic.
– Ze wstępnych ustaleń poczynionych wspólnie z policją wynika, że przyczyną pożaru było podpalenie – mówi Jacek Filas z Komendy Powiatowej PSP w Wodzisławiu. – W tym czasie nie było żadnych wyładowań atmosferycznych. Poza tym w stodole nie istniała instalacja elektryczna, która mogła wywołać pożar – dodaje J. Filas.
(raj)