Pamiętają o bohaterze sprzed lat
W sobotę 31 maja drogami Skrzyszowa i Mszany przeszła procesja konna członków Stowarzyszenia Hodowców i Miłośników Koni „Mustang”. Upamiętnili w ten sposób postać księdza Roberta Wallacha. Kilkanaście bryczek ruszyło spod kościoła pw. Św. Michała Archanioła i udało się do Mszany. Tam na placu obok remizy odbyła się polowa msza święta.
Procesja odbyła się na pamiątkę wydarzenia sprzed 63 lat. Pod koniec marca 1945 roku do Skrzyszowa wkroczyły wojska radzieckie. Mieszkańców wsi ewakuowano do pobliskiej Mszany. Jednym z pierwszych, które mu czerwonoarmiści kazali opuścić swoje miejsce zamieszkania, był ks. Robert Wallach, budowniczy i pierwszy proboszcz nowego skrzyszowskiego kościoła. Zamieszkał w domu państwa Parzych, nieopodal kościoła w Mszanie. Ksiądz Wallach koniecznie chciał jednak wrócić do swojego kościoła. Nie zdążył bowiem zabrać z tabernakulum Najświętszego Sakramentu. Razem z młodym chłopakiem Józefem Oślizło wrócił do Skrzyszowa i zabrał to, co dla niego najcenniejsze. Sporo ryzykując hostie schował na piersi pod sutanną i wrócił do Mszany.
Drogę, którą wracał nazwano później ulicą ks. Roberta Wallacha. I właśnie tą ulicą przebiegała w dużej mierze procesja konna. Artur Marcisz