Przedszkole bez telefonu
Niedawne wyładowania atmosferyczne dały się we znaki również Przedszkolu Publicznemu w Skrzyszowie. W nocy z 31 maja na 1 czerwca wskutek uderzenia pioruna placówka została pozbawiona sieci telefonicznej. Dyrektor przedszkola Mariola Moczała następnego dnia w poniedziałek poinformowała operatora sieci – Telekomunikację Polską SA o awarii. Liczyła, że awaria zostanie szybko usunięta. Niestety od tamtego czasu placówka pozostaje bez telefonu. – To zakrawa na jakąś kpinę. To skandal, żeby placówka oświatowa była ponad dwa tygodnie pozbawiona telefonu – nie kryje zdenerwowania Mariola Moczała. – Od dwóch tygodni nie mogę się doprosić o usunięcie awarii – rozkłada ręce.
Komórki w ruch
Od czasu feralnej burzy wszystkie sprawy przedszkole musi załatwiać za pośrednictwem telefonów komórkowych. – Pal licho jeśli to my chcemy gdzieś zadzwonić, ale co mamy zrobić, kiedy ktoś chce się dodzwonić do nas? Przecież nie wszyscy rodzice mają numer mojej komórki, nie mówiąc o innych osobach – mówi Moczała.
Dyrektorka się denerwuje bo przedszkole jest akurat w fazie finalizowania szkoleń, planuje otworzyć też nowy oddział. Trzeba się więc umawiać z ludźmi, często telefonicznie. A z tym przedszkole ma ogromne problemy.
Przedszkole (nie)może poczekać
Zdziwienia tak długim czasem oczekiwania na naprawę nie ukrywa rzecznik TP SA – To żenująca sytuacja – przyznaje Izabela Szum, szef biura prasowego Grupy TP w Krakowie. Tłumaczy jednak, że ostatnio w tym rejonie odnotowano dużą liczbę uszkodzeń sieci. – Nasze ekipy techniczne cały czas pracują intensywnie w celu usunięcia awarii linii telefonicznych. Z reguły w pierwszej kolejności przywracamy dostęp do telefonów szpitalom, placówkom zdrowia – tłumaczy Szum.
Ktoś tutaj kręci
Rzeczniczka Grupy TP zapewnia, że powodem długiego oczekiwania były problemy z dotarciem do miejsca uszkodzenia. – Do tej usterki musieliśmy ściągnąć dodatkową ekipę. Uszkodzony kabel zasilający sieć telefoniczną m.in. przedszkola był podwieszony między drzewami, co utrudniało szybki demontaż – wyjaśnia Szum.
W te mało przekonujące wyjaśnienia nie wierzy Mariola Moczała. – Przecież oni przez kilka dni wmawiali nam, że to nie linia jest uszkodzona tylko nasze telefony – denerwuje się pani dyrektor.
Złudzeń nie pozostawiają wyjaśnienia pracowników ekipy, która akurat naprawiała uszkodzenia w Skrzyszowie. Kiedy zapytaliśmy ich czemu tak późno usuwają uszkodzenia, odpowiedziano nam, że naprawa została zlecona dopiero teraz – dokładnie po 12 dniach od powstania awarii.
Artur Marcisz