Wójt blisko zawału
Cierpliwość zastępcy wójta Marii Fibic wyczerpana. Dwa tygodnie temu gmina uprzątnęła trzy śmietniska, jedno na Grabówce, dwa w Lubomi – niedaleko figury św. Stanisława Kostki oraz na końcu ulicy Polnej. Wywieziono tony śmieci, w zamian nawieziono 14 ciężarówek ziemi. Teren został wyrównany a rolnicy mieli zasiać w tym miejscu poplon.
Winowajca złapany
Jakież było zdziwienie i oburzenie urzędników kiedy kilka dni później na świeżo zlikwidowanym wysypisku w Lubomi pojawiała się... a jakże, kupa śmieci. – Kiedy to zobaczyłam myślałam, że dostanę zawału – mówi Maria Fibic, zastępca wójta. – Ledwo wyrównaliśmy teren a już ktoś tam przywiózł nowe śmieci. Myślałam, że mnie szlag trafi – nie kryje zdenerwowania Maria Fibic. Postanowiła przyjrzeć się śmieciom dzięki czemu zidentyfikowano winowajcę. Okazał się nim lubomski przedsiębiorca. Na śmietniku zostawił min. odpady poremontowe. Gmina zobowiązała go do uprzątnięcia śmieci oraz wpłacenia kary na rzecz gminnego funduszu ochrony środowiska.
Ręce opadają
Wydawało się, że to koniec problemów, bo gmina podjęła dodatkowe środki, zabezpieczające przed wwożeniem śmieci na zrekultywowany teren. Tuż przy drodze usypany został wał ziemi, dzięki któremu wjazd na byłe wysypisko miał zostać uniemożliwiony. Resztę terenu ogradzały drzewa. Polak jednak potrafi. Przed kilkoma dniami ktoś wyciął drzewo ograniczające wjazd i wyrzucił na świeżą ziemi stertę śmieci, głównie dachową papę. – Ręce opadają. Jak tylko znajdziemy tego kto wyciął to drzewo i zwiózł tam śmieci to ma ten ktoś pewne, że skierujemy przeciw niemu sprawę do sądu – grzmi pani wójt.
Niepotrzebne wydatki
Zdenerwowanie gospodarzy gminy nie powinno dziwić. Na likwidację dzikich wysypisk wydano ponad 20 tys. zł. – Jeśli nie znajdziemy winowajcy to niestety koszty te wzrosną, bo opłacić trzeba będzie firmę która te odpady przyjmie – wyjaśnia Bogdan Burek, kierownik referatu gospodarki komunalnej i reagowania kryzysowego w Urzędzie Gminy Lubomia.
Artur Marcisz