Biznes się kręci a remontu nie widać
Do 2006 r. zamek miał być wyremontowany. Wewnątrz restauracja, bar szybkiej obsługi i drugi bar w piwnicach. Takie zapewnienia złożył w 2002 r. Fryderyk B. właściciel obiektu, który kupił go od gminy za 154 530 zł. Do transakcji doszło po drugim przetargu. Cena w pierwszym podejściu wynosiła 300 tys. zł. – Chętnych do kupienia zamku nie było, dlatego cenę musieliśmy obniżyć – mówi Piotr Galus, wicewójt Marklowic.
Mijały lata a na terenie zameczku prac remontowych nie widać. Pojawiały się ekipy remontowe z kopalni usuwające szkody górnicze. Panowie musieli się jednak wynieść. Przepędził ich niezadowolony z postępu prac właściciel. Żądał od kopalni odszkodowania. Sprawa trafiła do sądu. Władze gminy uważały, że odszkodowanie się nie należy, ponieważ właściciel już w momencie kupna znał stan techniczny obiektu. Mimo to Fryderyk B. przed sądem wygrał. Kopalnia wypłaciła mu 220 tys. zł. odszkodowania. Mieszkaniec Rybnika może jednak dostać znacznie więcej.
– Przygotowujemy ugodę, na mocy której kopalnia Marcel kupi zamek – mówi Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej.
Dlaczego najpierw kopalnia płaci odszkodowanie, a potem chce zamek kupić?
– Robimy to po to by ciągle do zamku nie dokładać. Właściciel może co jakiś czas domagać się odszkodowania, a my będziemy płacić – dodaje Madej.
Przez kilka dni próbowaliśmy dotrzeć do Fryderyka B. i zapytać go dlaczego zamek nadal niszczeje. Pojechaliśmy do Rybnika jednak w domu pana B. nikogo nie zastaliśmy. – Z tego co wiem on wyjechał do Stanów – powiedział nam jeden z mieszkańców kamienicy.
Rafał Jabłoński