Wojna na górze
Mieczysław Kieca robi wszystko, by przejąć część kompetencji starosty. W grę wchodzi nawet utworzenie w Wodzisławiu powiatu grodzkiego. – Niekoniecznie. Jest także drugi wariant – zmiany w ustawie kompetencyjnej dające prezydentowi możliwość decydowania o sprawach, za które jest rozliczany przez mieszkańców – mówi prezydent.
Nieformalna grupa prezydentów
Jeszcze niedawno wydawało się, że powiat grodzki (powiat w granicach miasta jak Rybnik czy Jastrzębie) i przejęcie części zadań starosty to tylko mrzonki. Tak było do maja, gdy w Inowrocławiu na konferencji „Jedno miasto – jeden gospodarz” spotkali się prezydenci miast powyżej 50 tys. mieszkańców, które nie są powiatami grodzkimi. Cel? Doprowadzenie do zmiany ustawy dającej tym samorządom większe możliwości działania. Oczywiście kosztem starostów, którzy byliby ich pozbawieni. Na Inowrocławiu się nie skończyło. W ubiegłym tygodniu 27 prezydentów, w tym Kieca, spotkali się w Warszawie z Grzegorzem Schetyną, ministrem spraw wewnętrznych i administracji. Przedstawili mu swoje argumenty.
Zmian może być sporo
Mieczysław Kieca, jest przekonany, że powiaty grodzkie rozwijają się znacznie szybciej. Uważa, że wiele dodatkowych spraw mieszkańcy Wodzisławia mogliby załatwiać w urzędzie miasta, a on sam odpowiadałby za te kwestie, na które ma wpływ. Chodzi tutaj m.in. o drogi. Te najważniejsze przebiegające przez Wodzisław to drogi krajowe, wojewódzkie czy powiatowe. Poza tym Kieca zwraca uwagę na brak spójnego prowadzenie polityki oświatowej, gdyż nie wszystkie szkoły w mieście podlegają jurysdykcji prezydenta, wreszcie, że dochodzi do paradoksu kiedy prezydent miasta nie ma wpływu na to, co będzie budowane w mieście, którego jest gospodarzem, gdyż pozwolenie na budowę wydaje starosta. Jeśli uda się przeforsować zmiany prezydent miałby prawo wydawania praw jazdy i rejestrowania pojazdów, a także wystawiania zezwoleń dotyczących ochrony środowiska.
Co na to minister?
Podczas spotkania w Warszawie 25 czerwca minister Schetyna przyznał, że sytuacja w wielu dziedzinach jest patologiczna i wymaga zmian. Nie ukrywa on, że będzie trudno je przeprowadzić, ponieważ pozostało niewiele czasu. Prace nad projektem ustawy kompetencyjnej są już mocno zaawansowane. Minister zobowiązał obecnych na spotkaniu prezydentów do przygotowani konkretnych propozycji rozwiązań do 1 lipca. Dokument trafił już do ministerstwa.
Starosta zdenerwowany
Sprawa wywołała burzę już dzień po powrocie Kiecy z Warszawy. W czwartek 26 czerwca zjawił się on na sesji Rady Powiatu i poinformował radnych powiatowych o swoich zamierzeniach. Poprosił ich również o propozycje zmian w przygotowywanej ustawie. Mieli na to de facto tylko trzy dni. Dokument w poniedziałek musiał być gotowy.
Zaskoczenia nie krył starosta Jerzy Rosół oraz jego najbliżsi współpracownicy z Zarządu Powiatu. Szef powiatu uważa, że o zamierzeniach Kiecy nie był przez niego informowany. – Szkoda być może i ja bym się zabrał z prezydentem do Warszawy. Wiedziałbym wówczas co jest szykowane – mówi Rosół.
– To było spotkanie prezydentów. Powiat swoje propozycje może zgłaszać w ramach Związku Powiatów Polskich – odparł Kieca.
A może to tylko ambicje?
Wymiana zdań trwała blisko godzinę. Oburzeni posunięciami Kiecy byli także najbliżsi współpracownicy starosty. – Trwa restrukturyzacja służby zdrowia i wydawanie dużych pieniędzy na utrzymanie szkół średnich, a teraz się dowiadujemy, że jednostki te przejmie prezydent – grzmiał Damian Majcherek, etatowy członek Zarządu Powiatu. W podobnym tonie wypowiadał się także wicestarosta Tadeusz Skatuła i rady Józef Żywina. Ten ostatni obawia się, że sprawa może wynikać z niezrozumiałych ambicji prezydenta. – Jeśli by tak było to fatalnie – mówi Żywina.
Rafał Jabłoński