Radni apelują, dyrektor ich nie słucha
Do tego, że Powiatowy Zarząd Dróg ma problemy z utrzymaniem w dobrym stanie dróg powiatowych kierowcy zdążyli się już przyzwyczaić. Nikt jednak nie potrafi zrozumieć tego, że drogi te stają się coraz bardziej niebezpieczne. A wszystko przez pozarastane pobocza. Od tygodni nie były koszone.
Trwa wyższa od drzew
Radni z Radlina wystosowali nawet list do PZD z prośbą o zajęcie się tym problemem. – To, co się dzieje z wykaszaniem poboczy, woła o pomstę do nieba. Trawa jest już tak wysoka, że nawet młodych drzew posadzonych za poboczami już nie widać – irytuje się Andrzej Menżyk, przewodniczący komisji do spraw infrastruktury.
Dziwne tłumaczenie dyrektora
W odpowiedzi PZD wystosowało list do Rady Miasta, w którym podziękowało za troskę o stan dróg powiatowych. Radnych pismo nieco poirytowało. Zamiast podziękowań woleliby usłyszeć zapewnienie, że zgłaszane przez nich problemy zostaną zlikwidowane. My usłyszeliśmy od dyrektora PZD Marka Okularczyka, że zarośnięte pobocza to w sumie nie wina administratora dróg, tylko zepsutego sprzętu i wrednej pogody. – Przez dwa tygodnie nasza kosiarka była w naprawie. A akurat wtedy na przemian padał deszcz i świeciło słońce. Trochę trawa zdążyła wtedy urosnąć, ale nie przesadzajmy, że zagraża niebezpieczeństwu – bagatelizuje sprawę dyrektor Okularczyk. – Właśnie nasze ekipy zajmują się koszeniem trawy na ulicy Hallera – dodaje dyrektor PZD. Artur Marcisz