Łódź made in Pszów
Jan Mołdrzyk to honorowy prezes wodzisławskiego WOPR–u. Działa w tej organizacji od ponad trzydziestu lat. Do tego jest sternikiem jachtowym i starszym sternikiem motorowodnym. Pewnie dlatego postanowił zbudować nietypową łódź, coś na wzór poduszkowca.
– Rzeka Odra jest kapryśna, w ulewy grozi powodzią, a w dni suche poziom wody jest niewielki. Z tego powodu pływanie po niej zwykłą motorówką jest niemożliwe. Trzeba było więc coś wymyślić. Moją nową łodzią nie ma z tym problemu, ponieważ silnik znajduje się na powierzchni – mówi Jan Mołdrzyk.
Silnik z trabanta
Najpierw był pomysł. Potem obserwacje tego typu łodzi w telewizji na kanale Discovery. Przyszedł czas na pracę w warsztacie. To był luty 2007 r.
Kadłub powstał ze specjalnego, wzmocnionego styropianu, który został pokryty poliestrem. Do tego 22–konny silnik trabanta i specjalnie śmigło dostosowane do jego siły i parametrów, siedzenie z malucha i kierownica spełniająca funkcję steru. Całkowity koszt to ok. 2 tys. zł.
– Proszę tylko żonie nie mówić – uśmiecha się pan Jan. – A zresztą mam czyste sumienie. Wszystko z moich oszczędności i okazyjnego zarobku. Z emerytury nie wydałem ani grosza – dodaje miłośnik obiektów pływających.
Żona odmawia
Poduszkowiec skonstruowany przez pszowianina ma ok. 300 km wyporności. Oprócz niego mogą na nim pływać jeszcze dwie osoby. Czy w takim razie na planowaną wyprawę Odrą do Czech zabierze on pasażerów. – Być może? Jeśli będą chętni. Żona nie chce, chyba żebym ją wysoko ubezpieczył – żartuje Jan Mołdrzyk.
Rafał Jabłoński