Dajcie nam spokój!
Mieszkańcy ul. Głożyńskiej i Strzody tracą cierpliwość. – Co oni nam tutaj zrobili? Najpierw zamiast remontu zatwierdzili ruch tirów. Potem się z tego wycofali, obiecując, że nasza droga będzie miała charakter drogi osiedlowej. Bzdura. Znowu chcą nam tu wepchnąć ciężarówki – mówi Franciszek Ośliźlok, mieszkaniec Radlina.
Znowu ciężarówki
Ulica Strzody od strony Rydułtów prezentuje się przyzwoicie. Nowy dywanik, szeroka jezdnia mierząca ponad 6,8 metrów. Tyle tylko, że zaraz z tej szerokości wjeżdża się na skrzyżowanie o szerokości 4,5 metra, które odbiega od toru ul. Strzody. – Tutaj mają kłopot wyminąć się dwa samochody osobowe, a co dopiero ciężarówki – skarży się Franciszek Ośliźlok. Po jego interwencji w różnych instytucjach, a także w mediach, zatwierdzono nową organizację ruchu. Ustawiono znak – zakaz wjazdu pojazdów ciężarowych o masie własnej 3,5 tony oraz ograniczenie prędkości do 30 km na godzinę. – Nic w tej sprawie nie zrobiono. Z tych znaków wynika, że znowu będą tu mogły jeździć ciężarówki. Za nic mają mieszkańców – skarży się pan Franciszek. Oburzona jest także Halina Wojtek. – Puszczają naszą drogą ciężkie auta, a nie martwią się bezpieczeństwem dzieci. Przecież właśnie tędy chodzą dzieci do szkoły, tu nie ma żadnego chodnika, a droga jest tak wąska, że jak jadą dwa większe auta, to dzieci dosłownie skaczą na płoty i przytulone do siatki czekają aż przejedzie autobus, czy wóz dostawczy. Tylko czekać tragedii, ale wtedy będzie za późno – żali się mieszkanka Radlina.
Dzieci muszą uciekać
Bezpieczeństwa na ulicy Głożyńskiej domaga się ponad stu mieszkańców. Wszyscy oni podpisali się pod protestem. – I co z tego, skoro oni znowu ustawili takie znaki, żeby tylko te ciężarówki mogły jeździć. A przecież mogliby dla transportu ciężkiego zrobić drogę naokoło strefy – na nieużytkach – mówi Ośliźlok.
Mieszkańcy domagają się od urzędników starostwa zmiany organizacji ruchu i ustawienia tu znaku zakazu wjazdu pojazdów powyżej 2,5 tony. Od władz Rydułtów żądają oświetlenia tego skrzyżowania, a od Powiatowego Zarządu Dróg – budowy chodnika, by dzieci mogły bezpiecznie dojść do szkoły (niektórzy mieszkańcy zgodni są oddać część swojej działki pod budowę chodnika). Sam Franciszek Ośliźlok od miasta Rydułtowy żąda odszkodowania za bezprawne zajęcie pod drogę części jego działki.
Burmistrz czeka na dowody
Henryk Hajduk, wiceburmistrz Rydułtów, wyjaśnia, że wszystkie postulaty, jakie mieszkańcy tej ulicy składali, a były możliwe do zrealizowania – zrobiono, oprócz znaku mówiącego o ograniczeniu wjazdu aut do 2,5 tony. – Teraz wyszła sprawa lampy, choć za każdym razem, gdy spisywaliśmy protokoły tej kwestii nie podnoszono. Jeśli chodzi o pana Ośliźloka, to nie uchylamy się od wypłaty odszkodowania za zajęcie terenu pod drogę, jeżeli taka rzecz miała miejsce. Czekam na dowody. My ze swej strony zleciliśmy pomiary geodezyjne – mówi wiceburmistrz.
Znaki budzą emocje
W Starostwie Powiatowym w Wodzisławiu jeszcze tego samego dnia, po interwencji pana Ośliźloka, rozważano problemy na ul. Głożyńskiej. Ich zdaniem ta organizacja, którą przyjęto jest najkorzystniejsza dla mieszkańców. – Zaproponowany przez projektanta znak B–5, czyli zakaz ruchu pojazdów ciężarowych o dopuszczalnej masie całkowitej 3,5 t jest łatwiejszy do wyegzekwowania. Podczas kontroli policyjnej nie trzeba kierowcy udowadniać, że przekroczył dopuszczalną masę, bo wszystko jest zapisane w dowodzie rejestracyjnym. Inaczej jest w przypadku znaku B–18, z wartością 2,5 tony. Tutaj, by udowodnić kierowcy, że wjeżdżając na tę drogę złamał przepisy, policjant musiałby zważyć samochód – wyjaśnia Arkadiusz Łuszczak, naczelnik wydziału komunikacji w wodzisławskim starostwie.
Jeżeli chodzi o znak informujący o wjeździe na drogę o charakterze osiedlowej – znak zaproponowany przez projektanta nie został zatwierdzony przez policję.
Nieco bardziej skomplikowana jest sprawa chodników przy ul. Głożyńskiej, bo Powiatowy Zarząd Dróg nie dysponuje terenem, na którym mogłyby być wybudowane. – Jeżeli jest tak, że mieszkańcy chcieliby oddać część swoich gruntów pod chodnik, my jesteśmy w stanie szybko poprowadzić tę inwestycję. Ale na dzisiaj pieniędzy na wykup nie mamy– mówi Marek Okularczyk, szef Powiatowego Zarządu Dróg.
Kam