Postawią na Jastrzębie
Nie dojdzie do skutku powołanie międzygminnej straży, która miałaby zastąpić strażników miejskich z Wodzisławia. Ci będą pilnować porządku w gminach tylko do końca roku. O powołaniu międzygminnej straży mówił m.in. Mariusz Adamczyk, wójt Godowa. Była to odpowiedź na działania prezydenta Mieczysława Kiecy, który postanowił aneksować dotychczasowe umowy z gminami: Mszaną, Marklowicami, Godowem, Lubomią, Kornowacem. Na mocy nowych aneksów wpływy z mandatów mają wpływać do budżetu Wodzisławia, a nie budżetów gmin, w których zostały nałożone. Okazało się jednak, że powołanie międzygminnej jednostki jest bardzo problematyczne. – Utrzymanie międzygminnej straży byłoby bardzo kosztowne, a efektywność podobna do tej jaką gwarantowali strażnicy z Wodzisławia – tłumaczy Mariusz Adamczyk.
Z Jastrzębiem współpracuje się lepiej
Wójt zamierza za to podpisać umowę z jastrzębską strażą miejską. Nie wiadomo jednak, kiedy dojdzie do podpisania stosownej umowy i czy będzie taniej, bo jastrzębska straż przechodzi reorganizację. – Do konkretnych rozmów usiądziemy, kiedy powołany zostanie nowy komendant – mówi Adamczyk.
Wójt Godowa swoją decyzję tłumaczy tym, że gmina od lat współpracuje z Jastrzębiem. Ostatnio wspólnie realizują projekt budowy kanalizacji. Mariusz Adamczyk zapewnia, że współpraca układa się bez problemów. Dlatego liczy, że podobnie będzie w kwestii strażników.
Własny strażnik za drogi
Na pewno gmina nie zdecyduje się na stworzenie etatu dla strażników w ramach własnej struktury. – Na pewno byłoby to droższe, bo strażnika trzeba odpowiednio wyposażyć. I zatrudnić. A to kosztuje. Do tego strażnicy z Jastrzębia będą mogli patrolować gminę przez całą dobę, bo pracują na trzy zmiany – mówi wójt.
O tym, że patrole w gminie są bardzo potrzebne nie trzeba nikogo przekonywać. We znaki dają się wandale, jak grzyby po deszczu wyrastają dzikie wysypiska śmieci, a ciężarówki notorycznie łamią przepisy drogowe.
Artur Marcisz