Szerszeni będzie jeszcze więcej
Od początku roku funkcjonariusze Państwowej Straży Pożarnej z Wodzisławia interweniowali 80 razy. W analogicznym okresie ubiegłego roku zanotowano 65 interwencji dotyczący usuwania szerszeni czy os. Przez cały 2007 r. strażacy do tego typu akcji wyjeżdżali 404 razy, co świadczy o tym, że prawdziwego „nalotu” możemy się dopiero spodziewać.
Każdy wyjazd kosztuje
Mieszkańcy, którzy czują się zagrożeni mogą wzywać strażaków zarówno ochotników jak i funkcjonariuszu zawodowych. Mogą również korzystać z usług specjalistycznych firm. - Z naszego punktu wiedzenia dobrze by było gdyby ludzie z usług takich firm korzystali. Wówczas my byśmy mogli skierować większą liczę strażaków do innych zdarzeń – mówi Marek Misiura, zastępca komendanta Komendy Powiatowej PSP w Wodzisławiu. Nie ukrywa on, że wiele osób wzywa funkcjonariuszy bez większych powodów. Okazuje się nawet, że strażacy na miejscu muszą niebezpiecznych owadów szukać. Każdy wyjazd to koszt rzędu kilkuset złotych.
Są naprawdę groźne
Podczas każdej akcji szerszenie mogą zaatakować nie tylko mieszkańców ale i strażaków. Znany jest przypadek śmieci strażaka (okolice łodzi). Zmarł po ukończeniu szerszenie. W Wodzisławiu z kolei jeden ze strażaków podtruł się podczas akcji wdychając środek chemiczny do zwalczania owadów. – Aby uniknąć tego typu zdarzeń prowadzimy szkolenia w tym zakresie. Ponadto funkcjonariusze biorący udział w takich akcjach są badani, by wykluczyć na przykład uczulenie na jad owadów. Zakupiliśmy także profesjonalny sprzęt – kombinezony maski, a także strzykawki z adrenaliną, które w przypadku ukąszenia mogą być użyte – mówi Marek Misiura.
(raj), fot Janusz Ballarin