Wójt będzie miał swoich strażników
Po rozmowach z wójtami gmin, którym pod koniec roku wygasa umowa na obsługę wodzisławskiej straży miejskiej, Czesław Burek zdecydował, że w Lubomi powstanie własna straż. Na początek z jednym, a być może dwoma strażnikami.
Kieca chce za dużo
O straży z Wodzisławia wójt Lubomi nie chce słyszeć, bo nie podobają mu się warunki przedstawione przez prezydenta miasta Mieczysława Kiecę. – Jeden etat strażnika wyceniono na 65 tys. zł. Do tego wpływy z mandatów zasilą budżet Wodzisławia – wyjaśnia Czesław Burek. – Proponowane warunki są nie do przyjęcia – dodaje. Dlatego gmina stworzy prawdopodobnie własną straż. Burek uważa, że za 65 tys. jest w stanie stworzyć dwa etaty strażników. – Oczywiście do tego dochodzą koszty wyposażenia w niezbędny sprzęt i zakupu samochodu bądź skuterów. Ale i z tym damy sobie radę – zapewnia Burek.
Niech dobrze podliczą
Inne zdanie mają w Wodzisławiu. Rzeczniczka Urzędu Miasta wyjaśnia, że kwota zaproponowana przez urząd to nie koszt etatu jednego strażnika, ale orientacyjny koszt patrolu, wynajętego przez gminę na 75 godzin. – Jeśli faktycznie w Lubomi dobrze podliczą wszystkie koszty stworzenia własnej straży, to może się okazać, że są one znacznie wyższe od tego, co my proponujemy. Musimy pamiętać, że powołanie własnej straży to nie tylko opłacenie strażników, czy zakup wyposażenia, ale również przeszkolenie funkcjonariuszy, obsługa księgowej, amortyzacja sprzętu nowej jednostki czy koszty ściągnięcia mandatów – mówi Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Wodzisławiu.
Zajmą się młodzieżą
Czy argumenty te przekonają Burka i innych wójtów? Okaże się pewnie kiedy wykonane zostaną odpowiednie kalkulacje. Na razie dla wójta Lubomi najbardziej przekonujący wydaje się być jednak inny argument – własna straż będzie podporządkowana bezpośrednio jemu. Gmina będzie więc mogła dysponować strażnikami zgodnie z własnymi potrzebami. Dla włodarza Lubomi to sprawa zasadnicza. Nowe zapisy proponowane przez Wodzisław mówiły, że strażnicy działający w gminach mogą się z wójtami konsultować, natomiast decydujące zdanie odnośnie wykonywanych przez nich zadań należy do prezydenta miasta. To Burkowi zdecydowanie nie odpowiada. Woli sam decydować w jaki sposób „użyć” strażników. – U nas będą mieli co robić. Gmina co jakiś czas ma kłopoty z młodzieżą niszczącą gminne mienie. Własna straż te problemy powinna rozwiązać – kończy Burek.
Artur Marcisz