Festiwal podzielił mieszkańców
Festiwal muzyki reggae, organizowany od dwóch lat w parku miejskim, przeszkadza części mieszkańcom. Pod adresem prezydenta padają gorzkie słowa. Twierdzą, że nie dba on o starszych mieszkańców.
Wszystko dudniło
Impreza rozpoczęła się 25 lipca. Była wyjątkowa. Nie tylko ze względu na uczestnictwo najlepszych w kraju zespołów grających muzykę reggae i tłumy pod sceną, ale także na godzinę, w której rozbrzmiewały ostatnie dźwięki. Sobotni koncert zakończył się o… trzeciej nad ranem.
– Jak można dopuścić do tego, żeby całe miasto dudniło do samego rana? Przecież spać nie można – żalą się lokatorzy kamienicy przy ul. Kubsza sąsiadującej z parkiem.
Hałas przeszkadzał także Joannie Wołkowicz. - Od tych decybeli wszystko się trzęsło. Rozumiem, że młodzież chce się wyszaleć, ale dlaczego kosztem innych? – pyta wodzisławianka.
Ciągle coś nie pasuje
Reakcjami części mieszkańców zaskoczeni są młodzi ludzie. Ich zdaniem na siłę szuka się argumentów, by festiwal nie mógł się odbyć w kolejnych latach. – Kiedy chodzimy z kąta w kąt – źle, kiedy siedzimy na klatkach schodowych – źle, kiedy się bawimy na fajnym koncercie też – źle. Kiedy w końcu nasze zachowanie się spodoba? – zastanawia się Agnieszka Dorocińska.
Jak wypracować kompromis?
Prezydent Mieczysław Kieca twierdzi, że festiwal reggae to impreza o specyficznym charakterze, ponieważ jest już znany w całej Polsce. - W związku z tym, że sporo osób przyjechało na dwa dni i zatrzymało się na polu namiotowym, zależało wszystkim, żeby jak najlepiej zapełnić uczestnikom czas. Z tego powodu wyraziłem zgodę na koncerty do 3.00 rano. Mam nadzieję, że w przyszłym roku i w latach następnych uda się nam wypracować kompromis – mówi prezydent Kieca.
Rafał Jabłoński
Fot. Janusz ballarin