Już nie będziemy prosić
Podczas ostatniej ulewy z piątku na sobotę wylał potok górnoradliński. Na co dzień zwykły strumyczek w ciągu kilku godzin zamienił się w sporych rozmiarów rzekę. We znaki dała się także przepływająca przez dzielnicę Leśnica. Mieszkańcy Radlina z przerażeniem patrzyli jak zalewa ich domy.
Wściekłość i żal
Sobotnie przedpołudnie w wodzisławskiej dzielnicy Radlin II było bardzo nerwowe. Na niemal całej długości potoku górnoradlińskiego przy ul. Chrobrego i Dąbrowskiego zalewane były posesje i pola. Bezradność i wściekłość ludzi była wielka.
– Ja już mam wodę w piwnicy, a poziom wody ciągle się podnosi. Jeszcze kilka godzin i zaleje mi wszystko – mówi Tadeusz Fierut.
– Mam tego dość. Oni w tym urzędzie k... kawę piją, a my cierpimy. Po podatki to wiedzą gdzie przyjść. Do sąsiada trzech strażników miejskich przyjeżdża po opłatę za budkę z chlebem, a teraz do pomocy nie ma nikogo – nie szczędził krytyki Krzysztof Wiśniewski, któremu woda zalała większość działki i zabudowania gospodarcze.
Prezydent na cenzurowanym
Emocji nie brakowało, kiedy na miejsce w asyście straży miejskiej przyjechał w końcu prezydent miasta Mieczysław Kieca.
– Co wy do ch... robicie w tym urzędzie? Czy przynajmniej mnie pan zwolni z podatku – pytał wściekły Krzysztof Wiśniewski. Sytuację próbował łagodzić Piotr Miguła.
– Krzykiem panowie nic nie zwojujecie. Lepiej się uspokoić.
– Jak mamy być spokojni, jak nam domy zalewa? – pytali oburzeni.
Oburzenie mieszkańców jest zrozumiałe, bo od kilku lat monitują w urzędach o rozwiązanie problemu. Jednak bezskutecznie. Nie pomogła ani interwencja radnych reprezentujących Radlin II, ani członków rady dzielnicy.
– Kończyło się tylko na wizjach i to wszystko. Teraz dopiero widać z jakim problemem mamy do czynienia – mówi Adam Króliczek miejski radny.
Winnego znaleźć trudno
Sytuacja w Radlinie II jest bardzo skomplikowana. Przez dzielnicę przepływa kilka cieków. Oprócz potoku górnoradlińskiego i jedłownickiego jest także Leśnica. Trudno więc znaleźć odpowiedzialnych za utrzymanie w należytym porządku wszystkich ciągów wodnych. Do tego w tych miejscach znajduje się duża ilość różnych urządzeń. W ubiegłym roku prezydent miasta zlecił wykonanie inwentaryzacji cieków wodnych na potoku górnoradlińskim. Z budżetu na ten cel wyłożono 50 tys. zł. Z raportu, który urzędnicy otrzymali wiosną wynika, że płynie nim tzw. woda publiczna, a zarząd nad tym sprawuje Zarząd Melioracji Wodnej, oddział w Rybniku. Prezydent wystosował więc pismo do marszałka, aby ten przejął administrowanie. Do tej pory jednak do przekazania nie doszło.
Mieszkańcy sprawdzili sami
Zniecierpliwieni radlinianie sami zaczęli sprawdzać, gdzie przy większych opadach piętrzy się woda. Okazało się, że jedną z przeszkód, a także utrudnieniem dla przebudowy potoku górnoradlińskiego jest most przy rondzie, którego administratorem jest Powiatowy Zarząd Dróg.
– Trzeba by było go przebudować i pogłębić. Ale starostwo nie chce na ten cel przeznaczyć żadnych pieniędzy – mówi Adam Króliczek.
Tymczasem dyrektor PZD nie zgadza się z takimi argumentami.
– Według mojej opinii ten most nie stanowi żadnego problemu. To są tylko nieuzasadnione lęki – wyjaśnia Marek Okularczyk, dyrektor PZD.
– Pewnie, że tak jest im łatwiej mówić. Szkoda tylko, że nikt ze starostwa się tutaj nie pofatyguje, kiedy zalewa dzielnicę – dodaje Adam Króliczek.
Koniec z obiecankami
Na szczęście opady ustały w sobotę przed południem. Strażacy z OSP w Jedłowniku, Kokoszycach, i Radlinie II przy pomocy kolegów z Powiatowej Straży Pożarnej od rana ratowali dobytek ludzi przed zalewaniem. Worki z piaskiem zatrzymały wodę. Mieszkańcy nie mają już jednak ochoty na wysłuchiwanie kolejnych tłumaczeń urzędników. Są tak zdesperowani, że sprawy nie odpuszczą.
– Już nie będziemy prosili – mówi Adam Króliczek.
Justyna Pasierb