Polak mądry po szkodzie
Bliskie sąsiedztwo placu budowy od miesięcy dawało się we znaki. Droga technologiczna przebiega w niektórych miejscach zaledwie kilkanaście metrów od domów. Hałas i pył to codzienność mieszkańców ul. Wiśniowej. Po raz pierwszy miarka się przebrała, kiedy ciężarówki zamiast jeździć drogą technologiczną wciskały się w wąską, ale wyasfaltowaną Wiśniową.
– Czasami nawet nie było jak dojechać do posesji. Któregoś dnia ze znajdującej się tuż za moim domem drogi technologicznej na moją działkę zsunęła się zaparkowana tam na noc ciężarówka – żali się Mirosław Duda.
Pechowy trzynasty
Lista problemów się jednak wydłużała. Podczas intensywnych opadów z nasypów spływała woda, która zalewała drogę i dostawała się na posesję mieszkańców. Ludzie radzili sobie jak mogli. Obkładali wejścia workami z piasku, pompa wypożyczona od ochotniczej straży pozwalała usunąć nadmiar wody.
– Pierwszy raz zalało nas 13 lipca. Poziom sięgał powyżej krawężników. Napływ wody był tak duży, że wyrwało kawałki asfaltu, a woda przelewała się przez ul. 1 Maja. Najgorsze jest to, że z tych nasypów spływa błotnista maź. To powoduje zatykanie studzienek – opowiada Mirosław Duda.
Ulewa dała się we znaki
Potem podtopienia zdarzały się jeszcze kilka razy. Mieszkańcy zgłaszali problemy firmie Alpine i w Urzędzie Gminy. Wizja lokalna odbyła się dopiero 11 sierpnia. Zgodnie z ustaleniami wykonawca, czyli Alpine, zobowiązał się m.in. do wykonania odwodnienia oraz udrożnienia rowu melioracyjnego wzdłuż ul. Wiśniowej. Według zapewnień część tych prac miała zostać rozpoczęta w środę 13 sierpnia. Jednak oprócz zablokowania wjazdu dla ciężkiego sprzętu na teren budowy przez Wiśniową żadnych kroków nie podjęto. Intensywne opady deszczu w piątek 15 sierpnia spowodowały kolejne podtopienie. Mieszkańcy przez kilka godzin walczyli z napływającą wodą. W sobotę przez Wiśniową trudno było przejść. Błoto i woda ciągle spływały z nasypów.
– Pomagali nam strażacy z Mszany. Próbowaliśmy się skontaktować w nocy z kimś z Alpine, ale pod podanymi numerami nikt się nie zgłaszał. Dobrze, że u nas sąsiedzi jeszcze sobie pomagają bo bez tego było trudno. Mój dom leży najbliżej nasypów. Do tego próg leży poniżej poziomu posesji. Gdyby nie worki miałbym wodę w środku – mówi Paweł Pośpiech.
Drogowca zaskoczy wszystko
Pracownicy Alpine przyjechali podobnie jak nasi dziennikarze w sobotę rano. Przez kilkadziesiąt minut chodzili z łopatami z jednego końca ulicy na drugi. W końcu na miejscu zjawiła się koparka i zaczęto robić rów odwadniający. Na pytanie dlaczego dopiero teraz zabrali się za jego budowę budowlańcy z rozbrajającą szczerością odpowiadali, że nie spodziewali się takich warunków atmosferycznych.
– Zaraz sytuacja będzie opanowana – próbowali przekonać zdenerwowanych mieszkańców.
W poniedziałek zapewniano, że kłopoty mieszkańców ul. Wisniowej powinny się skończyć.
– Zostały wykonane wszyskie niezbędne prace. teraz już nie powinno nikgo zalewać – mówił Andrzej Pawełek, kierownik budowy z Alpine.
– Polak mądry po szkodzie. Wszystko jest do opanowania. Tylko trzeba o tym pomyśleć, słuchać ludzi, a nie liczyć na cud – mówi Paweł Pośpiech
(j.sp),zdj: Janusz Ballarin