Kosztowna awaria
Cztery dni, a w niektórych miejscach gminy nawet i dłużej, trwała przerwa w dostawie wody. Wszystko przez awarię sieci, której pracownicy Zakładu Wodociągowo-Kanalizacyjnego z Lubomi długo nie mogli zlokalizować. Pomogła im dopiero specjalna echosonda sprowadzona z Raciborza.
Pomoże specjalny sprzęt?
Urzędnicy z sytuacją kryzysową radzili sobie słabo. Dopiero po kilku dniach gmina uruchomiła pomoc dla poszkodowanych mieszkańców. Rozwieziono 15,4 tys. litrów wody pitnej. Ponadto samochodami jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych z Syryni, Nieboczów i Bukowa oraz specjalnymi cysternami zaopatrywano mieszkańców w wodę do celów gospodarczych i sanitarnych. Koszt akcji oszacowano na 24,5 tys. zł. Wójt Czesław Burek uważa, że została ona przeprowadzona bardzo sprawnie. Nieco inne zdanie mają mieszkańcy, którzy w czasie awarii narzekali na opieszałość władz.
Podobnym sytuacjom ma zapobiec specjalny sprzęt, na którego zakup zdecydowała się gmina i który pomaga szybko zlokalizować awarię.
Nagana dla kierownika
Tymczasem czarne chmury gromadzą się nad kierownikiem Zakładu Wodociągowo-Kanalizacyjnego z Lubomi Henrykiem Okoniem. Wójt zapowiedział, że urzędnik dostanie naganę. – Nie za awarię, bo jej przecież nie jest winny – mówi Burek. – Naganę dostanie za to, że od dwóch miesięcy nie może kupić generatora prądu, mimo że dostał na to pieniądze, których się domagał – dodaje wójt. Generator jest potrzebny do tego, by pompy w razie awarii prądu w dalszym ciągu mogły pracować i pompować wodę do wodociągu.
Powstaje jednak pytanie, czy z kierownika nie próbuje się zrobić kozła ofiarnego? Wójt zaprzecza. Uważa, że Henryk Okoń to dobry fachowiec, który jednak za bardzo obciążony jest walką z awariami. – Dlatego wzmocnimy kadrowo Zakład Wodociągowo-Kanalizacyjny i zatrudnimy pracownika na stanowisko zastępcy kierownika – przekonuje Czesław Burek. Z kierownikiem Henrykiem Okoniem nie udało nam się porozmawiać. Obecnie przebywa na urlopie.
(art)