Pożegnali olimpijczyka
W miniony czwartek na cmentarzu w Biertułtowach odbył się pogrzeb Pawła Gacy, radlińskiego olimpijczyka. Sportowiec zmarł w wieku 90 lat. Był znanym w polskim środowisku gimnastyków zawodnikiem i trenerem. Dwukrotnie reprezentował Polskę na olimpiadzie. Po raz pierwszy w 1952 roku w Helsinkach oraz w Rzymie w 1960. Za każdym razem startował w wieloboju gimnastycznym. Razem z bratem Henrykiem był jednym z największych talentów jakie klub z Radlina miał w swoich szeregach przed wojną. Jego karierę gimnastyczną przerwała właśnie okupacja. Dlatego na pierwszą olimpiadę pojechał dopiero w wieku 39 lat. – Szkoda, że jego najlepsze lata w gimnastyce przypadły akurat na wojnę. Pewnie wówczas zdobyłby kilka medali – mówi Marian Pieczka, zięć Pawła Gacy.(art)
Około 30. sympatyków Odry Wodzisław wzięło udział w spotkaniu z prezesem wodzisławskiego klubu Ireneuszem Serwotką
Gdzie są chłopcy z tamtych lat?
PIŁKA NOŻNA Po stronie kibiców zasiadł także senator Antoni Motyczka, który z uwagą przysłuchiwał się dyskusji. Na spotkaniu obecny był także prezydent Wodzisławia Mieczysław Kieca, który pochwalił członków Stowarzyszenia Sympatyków Odry Wodzisław za zaangażowanie przy pracach renowacyjnych na wodzisławskim stadionie. – Bez was na pewno byłoby trudniej – mówił Kieca. Wodzisławski prezydent zachęcał także do „życia klubem”. – Chodzi o stworzenie mody na piłkę nożną. Drugiej takiej szansy nie będziemy mieli, bo drugi raz prawdopodobnie pierwszoligowego klubu w Wodzisławiu nie będzie. Dbajmy o to! – mówił Kieca.
Kibice pytali z kolei m.in. o plany związane z przebudową stadionu. Jeden z nich zwrócił uwagę na motywację i determinację zawodników Odry podczas rozgrywania meczy piłkarskich. Nie brakowało w jego słowach goryczy. – W okresie, kiedy Odra awansowała do pierwszej ligi stadion był pełny. Jednym z powodów takiej frekwencji była niesamowita determinacja i motywacja do gry. Oni mogli przegrać 3:0, ale widać było, że gryźli trawę podczas tego meczu. Dziś tego nie ma. Większość zawodników gra bez zaangażowania, bez ambicji. Traktują grę w Odrze jako pracę, którą trzeba wykonać, bo za to dostają zapłacone. Zawodnik stoi 10 metrów od bramki i strzela nie z chęci zdobycia gola, ale z chęci wywiązania się z obowiązku wobec pracodawcy – mówił jeden z fanów wodzisławskiego klubu.
– Ten pierwszy sezon w Odrze wyzwalał dodatkowe emocje, a dla większości zawodników to była inauguracja w pierwszej lidze – odpowiadał na zarzuty Serwotka. – Nie tak dawno zawodnicy Odry rozgrywali znakomite mecze chociażby z Wisłą Kraków i nigdy nie brakowało tu serca i determinacji. Na pewno ostatni okres jest ciut słabszy i może nie wszystko funkcjonowało tak jak trzeba. Nowy system motywacyjny ma być taki, że obliguje zawodników do osiągania lepszych wyników, ale także do zaangażowania w grę. Odra ma przed sobą konkretny cel – miejsce od 1 do 8 w tabeli. Jeśli ktoś będzie traktował grę w Odrze jako odbębnienie ośmiu godzin to z pewnością z takimi zawodnikami będziemy się żegnać – bronił się prezes.
Marcin Macha