Młodzi się nie popisali
Pierwszym przeciwnikiem wodzisławian – podobnie jak drużyny seniorów – była ekipa ŁKS Łódź, która na marklowicki stadion przyjechała spóźniona o 30 minut. Mecz postanowiono jednak rozegrać i szybko okazało się, że naszej młodzieży sporo brakuje do poziomu prezentowanego przez rówieśników z Łodzi. Grali bardzo chaotycznie, stwarzanie składnych akcji przychodziło im z wielkim trudem. Kiedy w drugiej połowie podopieczni Jarosława Skrobacza wymienili kilka celnych i energicznych podań na przedpolu gości, trenerowi młodzieży Odry wymknęło się: – No wreszcie coś gracie!
Wtedy było już jednak za późno. Odra przegrywała 0:2 po samobójczej bramce Jacka Bańczyka w 26 minucie, kiedy instynktownie zareagował w zamieszaniu podbramkowym i skierował piłkę do własnej siatki oraz po efektownym golu Adama Świątka w 5 minut później.
Wodzisławianie rzadko zjawiali się w polu karnym gości. Każde podanie obrońców lub pomocników zawsze było za mocne i trafiało pod nogi łódzkich obrońców albo samego Marcina Pająka. Najwięcej zagrożenia stwarzali po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry. Tu także jednak sprytniejsi okazywali się obrońcy ŁKS–u.
W przerwie Jarosław Skrobacz zdecydował się na radykalne zmiany w składzie. W 46. minucie na boisko weszli Bartosz Hudek (za Łukasza Moczałę), Tomasz Młynek (za Bartłomieja Sochę), Daniel Rygiel (za Mateusza Bika) i Witold Cichy (za Piotra Szymiczka). Zmiany nie przyniosły nadzwyczajnych efektów. Goście skupili się na obronie korzystnego wyniku raz za razem atakując bramkę Adama Bensza. Tylko w pierwszych 10 minutach bardzo groźnie pod jego bramką zagrywali kapitan ŁKS–u Piotr Witoń oraz Kamil Bendkowski. Wodzisławianie wprawdzie ambitnie starali się zagrozić bramce Pająka, ale nieskuteczność wołała o pomstę do nieba.
Marcin Macha