Jak długo rowy będą groźne?
Ostatnie mocne opady deszczu przypomniały o palącym problemie, jakim są zaniedbane rowy melioracyjne i cieki wodne. Szczególnie widoczne było to w Bełsznicy, gdzie zalało boisko miejscowego klubu. Sporo wody pojawiło się na działkach i kilkunastu posesjach.
– Kiedyś rowy były czyszczone regularnie i z zalewaniem nie było problemów. W cieku wodnym, który przepływa przez moją działkę, prawie nie było wody. Dziś jest jej tyle, że nierzadko zalewa mi piwnicę – mówi Jan Psota, mieszkaniec Bełsznicy.
Gdzie logika?
Najgorzej sytuacja wygląda na tzw. łęgoniu. Za jego utrzymanie odpowiada Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Katowicach. Kilka miesięcy temu odmulono i udrożniono górną jego część. Dolna w dalszym ciągu pozostaje nieuporządkowana. W efekcie woda spływająca z góry od strony ulicy Raciborskiej oraz od strony Gorzyc napotyka na tamę z piasku i mułu. – Podczas deszczowych dni zalewa łąki i stoi tam nawet przez kilka dni – mówią okoliczni mieszkańcy. – Zamiast udrożnić cały ciąg, odmulono tylko jego część, do tego nie w tej kolejności, w jakiej należało. Gdzie tu jakaś logika? – pyta Jan Psota.
Marszałek daje za mało
W katowickim zarządzie melioracji twierdzą, że takie były plany inwestycyjne. – Odcinek, który udrożniliśmy, wymagał największych nakładów. Dlatego włączyliśmy go do rządowego programu „Odra 2006” – wyjaśnia Gerard Solich, kierownik Biura Terenowego ŚZMiUW w Raciborzu. – Pozostałe części tego cieku rozpoczniemy konserwować być może jeszcze we wrześniu tego roku. Wówczas zniknie tama, która utworzyła się w miejscu zejścia się cieków. W pierwszej kolejności musimy dbać o te tereny, które najbardziej zagrożone są powodziami. Wszystkie pozostałe urządzenia wodne konserwujemy dopiero wówczas, jeśli zostają nam jakieś środki po ukończeniu priorytetowych spraw. Niestety musimy tak robić bo pieniądze, które dostajemy z Urzędu Marszałkowskiego nigdy nie wystarczają – rozkłada ręce Gerard Solich.
Nadrabiają zaniedbania
Wcale nie lepiej wygląda sytuacja na ciekach, którymi zarządza gmina. – W tym roku w budżecie przeznaczono na ten cel sporo, bo aż 640 tys. zł. Niestety wcześniej rzeczywiście środków na utrzymanie rowów i cieków nie było za wiele – przyznaje Wioletta Langrzyk z Urzędu Gminy w Gorzycach. Langrzyk dodaje, że gmina zamierza sukcesywnie likwidować lata zaniedbań. A to kosztuje. Udrożnienie w Bełsznicy około 400 metrów cieku kosztowało aż 65 tys. zł. Ciek odmulono, udrożniono dwa przepusty pod drogami gruntowymi, wykoszono również jego brzegi. Część cieków odmulono również w Turzy, Bluszczowie i Osinach.
Artur Marcisz