Musimy podjąć radykalne kroki
Kontrola pieców zamontowanych w ramach programu ograniczenia niskiej emisji nie wykazała uchybień
Piece sprawdzono po tym jak pojawiły się sugestie, że niektórzy zamiast palić w nich specjalnym eko–groszkiem wrzucają do paleniska co popadnie. Kłopot w tym, że choć kontrola była, nikomu nic nie udowodniono, to bardzo trudne do zrobienia.– Po prostu musielibyśmy złapać kogoś na gorącym uczynku – tłumaczy Anna Urbisz, naczelniczka Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta.
Poza tym po analizie technologii spalania oraz rozmowach z producentami i instalatorami pieców okazało się, że palenie w nich materiałami innymi niż zalecane powoduje słabą wydajność kotłów i prowadzi do szybkiego zniszczenia. Natomiast dodatkowy ruszt, na który ewentualnie można by było wrzucać śmieci zgodnie z zaleceniem programu jest zaspawany, co jedynie powoduje trudności podczas jego czyszczenia. Poza tym otwór jest tak mały, że palenie w nim śmieci komunalnych wymaga niezłej gimnastyki i wysiłku.
– Ludzie, którzy przecież dopłacają po kilka tysięcy złotych do tych kotłów, musieliby być wyjątkowo nierozsądni. Działaliby na swoją szkodę – dodaje naczelniczka.
Władze miasta chcą jednak rozwiązać problem z zanieczyszczeniem powietrza podczas okresów grzewczych, kiedy najłatwiej stwierdzić, że do pieców i to wcale nie tych z programu ograniczenia niskiej emisji, trafiają rzeczy, które nigdy nie powinny się tam znaleźć.
– Będziemy pracowali nad nowelizacją uchwały o utrzymaniu porządku i czystości. Musimy podjąć radykalne kroki, wtedy zmobilizujemy ludzi, aby śmieci trafiały na wysypisko, a nie do pieców – mówi Anna Urbisz.(j.sp)