Niepokonani na własnym podwórku
Wodzisławscy piłkarze po raz kolejny udowodnili, że są panami na własnym stadionie. Z kwitkiem odprawili już Legię Warszawa czy Ruch Chorzów. Teraz przyszedł czas na kolejnego sąsiada zza miedzy Polonię Bytom. Bytomianie mieli w swoich zamiarach pokusić się o zwycięstwo na Bogumińskiej, ale pierwsza połowa pokazała, że ten cel jest dla nich bardzo daleki. Zagrali w Wodzisławiu słaby mecz, ale skutecznie przeszkadzali wodzisławskim piłkarzom w dojściu do swojego pola karnego. Przez prawie całą pierwszą połowę zmarznięta i przemoczona 3-tysięczna publiczność musiała czekać na pierwszą bramkę. A ta była prawdziwą ozdobą meczu po tym, jak sędzia główny Piotr Siedlecki podyktował kontrowersyjny rzut wolny tuż za linią pola karnego. Na czystą pozycję wychodził wtedy Jan Woś w asyście Marcina Komorowskiego. W pewnym momencie Woś runął na ziemie niczym rażony piorunem, a arbiter po chwili wahania pokazał Komorowskiemu czerwony kartonik i wskazał drogę do szatni. Do piłki podszedł Maciej Małkowski i przepięknym strzałem umieścił ją w siatce.
Druga połowa nie pozostawiła złudzeń. Wodzisławianie rozstrzelali się na dobre. W 53. minucie obrońcy Polonii pozostawili za dużo wolnego miejsca Maciejowi Korzymowi, który silnym strzałem zza 16-tki zaskoczył Peskovica i podwyższył na 2:0. Bierna postawa obrońców Polonii była konsekwencją dwóch kolejnych bramek autorstwa Arkadiusza Aleksandra, który nieniepokojony przez nikogo w bytomskim polu karnym dwa razy pokonał bramkarza gości.
Honor Polonii Bytom w tym meczu uratował Grzegorz Podstawek, który w towarzystwie dwóch obrońców Odry strzelił bramkę w 90. minucie.
Już w najbliższą sobotę, 27 września o godzinie 15.15 Odra Wodzisław zagra na własnym boisku z GKS-em Bełchatów. Organizatorzy zachęcają do zakupu promocyjnych biletów na sektory rodzinne. W przerwie meczu odbędzie się losowanie nagród dla posiadaczy biletów oraz karnetów. Będą także konkursy z nagrodami. Kibice będą mieli również okazję do zakupu gadżetów klubowych z nowej kolekcji.
Marcin Macha, fot. Janusz Ballarin