Nieudany start siatkarzy
Gorszego scenariusza na początek rozgrywek chyba nikt w Radlinie nie mógł sobie wyobrazić. Podopieczni Dariusza Tatarki po zaciętym, pięciosetowym spotkaniu ulegli drużynie Bzura Ozorków 2:3, a w miniona sobotę także przegrali – tym razem w gorszym stylu – z ekipą Rosiek Syców 1:3 (25:23, 16:25, 11:25, 20:25)
– Pierwszy set meczu z Bzurą pokazał nasze braki w każdym calu. Część naszych zawodników chyba przestraszyła się tego spotkania. Jednym z najważniejszych zawodników na boisku był Kamil Gronczewski, który ma 17 lat i dopiero od kilku tygodni trenuje z nami – mówił po meczu Dariusz Taterka, trener Górnika. W kolejnej części meczu gospodarze zagrali bardziej zdecydowanie, wygrali 25:21 i wyrównali stan setów. W kolejnych dwóch odsłonach mecz nadal pozostał nierozstrzygnięty i o zwycięstwie zadecydować musiał tie–break. Tu lepszą drużyną, mimo bardzo zaciętej końcówki, okazali się goście, którzy wygrali 19:17 i cały mecz 3:2. – Tie–breaka mógł wygrać każdy – dodaje Taterka. – Z wyniku nie jestem zadowolony, ale z gry jak najbardziej. Przyspaliśmy w pierwszym secie i to zadecydowało. Myślę, że po powrocie Kuby Marzewskiego, który poukłada grę w środku, nasza gra będzie zdecydowanie lepsza – dodaje Taterka.
W sobotę było jeszcze gorzej. Tylko w pierwszym secie radlińscy siatkarze zdobyli się na wyrównaną grę z rywalem i wygrali 25:23. W kolejnych dwóch odsłonach zaczęli fatalnie od 4–punktowej straty przy stanie 1:5. W drugim secie sycowianie wygrali 9 punktami, a w trzecim aż 14. Ostatnia część meczu była już tylko formalnością i druga porażka przed własną publicznością stała się faktem.
Kolejny mecz już na wyjeździe. Tym razem „górnicy” zmierzą się w Częstochowie z tamtejszym Delic Pol Częstochowa, który po dwóch kolejkach – pogodnie jak Górnik – nie może pochwalić się ani jednym zwycięstwem. Marcin Macha