Pogrom „górników” w Marklowicach
Czwartoligowe derby powiatu wodzisławskiego pomiędzy Polonią Marklowice a Górnikiem Pszów zakończyły się pogromem pszowian. Gospodarze wygrali aż 7:1. Poloniści byli w tym dniu nie do zatrzymania. Przeprowadzali „książkowe” akcje, ich gra była poukładana, a defensorzy z Pszowa wypadli przy napastnikach Polonii jak amatorzy. Dariusz Halszka, Jarosław Pawelec czy Marek Powiecko świetnie się uzupełniali i raz za razem stwarzali zagrożenie na przedpolu Górnika. Zdenerwowany Tomasz Gajewski, trener Górnika, co chwilę wybuchał na swoich zawodników, podpowiadając im jak mają grać, aby zatrzymać kanonadę gospodarzy.
Po kilkugodzinnych opadach w sobotę rano marklowickie boisko miejscami przypominało bagno. Nawet mocno kopnięta piłka bardzo często grzęzła w kałużach wody dezorientując zupełnie uganiających się za nią piłkarzy obu drużyn. W tych warunkach dużo lepiej z grą poradzili sobie gospodarze spotkania. Już pierwsze minuty meczu pokazały, że marklowicka drużyna nie powinna mieć problemu z pokonaniem sąsiada. Worek z bramkami rozwiązał Dariusz Halszka w 10 minucie gry. Po pięciu kolejnych minutach było już 2:0, a autorem kolejnej bramki był Korneliusz Kotula. Późniejsza gra polonistów układała się już tylko lepiej. W 31 minucie z prawej strony w pole karne centrował Halszka, a piłkę do siatki tuz obok interweniującego Daniela Szkuty skierował Jarosław Pawelec. 5 minut później arbiter główny dopatrzył się zagrania ręką jednego z obrońców Pszowa w polu karnym i wskazał na jedenastkę. Sprawiedliwość miał wymierzyć Marek Powiecko, ale trafił w bramkarza. Piłkę próbował jeszcze dobijać Halszka, ale ta trafiła w poprzeczkę. Tuż przed przerwą strzelać próbował jeszcze Wojciech Caniboł, ale minimalnie minął światło bramki. W kolejnej akcji nie minął jednak Dariusz Halszka, który umieścił piłkę w siatce po dośrodkowaniu Powiecki i ustalił wynik pierwszej połowy na 4:0.
W drugiej połowie już po pięciu minutach gry padła kolejna bramka. W polu karnym główkował Caniboł, piłkę próbował wybić Marcin Należyty, ale zrobił to tak niefortunnie, że ta ugrzęzła w siatce. Obrońcy Pszowa za swą bierność we własnym polu karnym zostali skarceni także w 59 minucie, kiedy na 6:0 podwyższył Pawelec po podaniu Powiecki. Natychmiast po wznowieniu gry z piłką w pole karne Górnika wbiegał Robert Kuczmaszewski, ale został trącony przez bramkarza i arbiter po raz drugi wskazał na „wapno”. Tym razem do piłki podszedł Halszka i strzelił swą trzecią bramkę w tym spotkaniu. Honor „górników” w tym spotkaniu uratował Tycjan Liberacki, który z rzutu wolnego strzelił jedyna bramkę w tym spotkaniu, która zasiliła konto gości.
Marcin Macha