Burmistrz pokazał za dużo?
Prokuratura sprawdza czy Piotr Śmieja, wiceburmistrz Radlina złamał ustawę o ochronie danych osobowych. Miał się tego dopuścić pokazując listę mieszkańców podpisanych pod petycją do władz miasta naszemu dziennikarzowi. O dziwo organy ścigania nie sprawdziły czy część owych podpisów jest sfałszowanych.
Sprawa związana jest z drogą dojazdową do ośrodka „Bażanciarnia”. Od ponad dwóch lat właściciel ośrodka i Urząd Miasta nie potrafią dojść do porozumienia na temat zakresu prac remontowych na drodze. Miasto wykonało co prawda ograniczony remont drogi dojazdowej, ale zakres tych prac właściciela ośrodka nie zadowolił. W efekcie w czasie wakacji „Bażanciarnia” była zamknięta, a dzieci nie mogły skorzystać ze znajdującego się tam odkrytego basenu.Sprawę w swoje ręce postanowiła wziąć Dorota S. mieszkanka powiatu. Wystąpiła ze społeczną inicjatywą zbierania podpisów pod listem, w sprawie budowy drogi dojazdowej do ośrodka. Jak się okazało sporo podpisów widniejących na liście zostało prawdopodobnie podrobionych. Zbierały je dziewczynki z Radlina, najstarsza w wieku 14 lat. Jak wyjaśniły Dorota S. poprosiła je o to na ulicy. Miała im pozwolić na podpisywanie się za inne osoby. Dorota S. zaprzecza.
Wątpliwymi podpisami prokuratura się nie zajęła. Na podstawie donosu sprawdza natomiast czy burmistrz złamał prawo o ochronie danych osobowych, pokazując wspomnianą listę naszemu dziennikarzowi. Jednocześnie w prokuraturze toczy się postępowanie wyjaśniające dotyczące relacji na linii burmistrz – Dorota S. Piotr Śmieja miał ową kobietę obrazić.
– W ciągu kilku dni powinno się wyjaśnić czy postępowanie zostanie zamknięte czy też będzie kontynuowane – wyjaśnia Witold Janiec, prokurator rejonowy z Wodzisławia. (art)