Za rok postaram się wygrać
To spory sukces młodej rogowianki. Wielu uczestników nie jest w stanie przejść przez gęste eliminacyjne sito. Wiktorii ta sztuka się udała. Co więcej, pokazała, że drzemie w niej spory potencjał, pozwalający myśleć nawet o zwycięstwie w kolejnych edycjach.
Do udziału w konkursie namówiła ją mama. Barbara Myśliwiec, nauczycielka języka polskiego usłyszała w radiu o naborze do konkursu i postanowiła Wiktorię zgłosić. – Córka już wcześniej występowała w szkolnych konkursach gwary śląskiej. Dobrze jej to wychodziło, więc pomyślałam, że dlaczego by miała nie spróbować sił i w tym popularnym konkursie – opowiada mama Wiktorii. – Jesteśmy tradycyjną śląską rodziną. Nasi dziadkowie to rodowici Ślązacy. Śląskość była przekazywana u nas w rodzinie z pokolenia na pokolenie. Również i dziś staramy się kultywować nasze śląskie obyczaje i „godkę” – dodaje pani Barbara.
Pod okiem pani Anny
Bakcyl śląskości przeszedł również i na córkę. Wiktoria nie ma problemu z „godaniem”, i co ważne z rozumieniem tego „co się godo”. Pierwsze kroki w doskonaleniu tej sztuki stawiała pod okiem ś.p. Anny Zychmy, skarbnicy lokalnej wiedzy. – To ona była zawsze pierwszym recenzentem poczynań Wiktorii. Jej rady były bezcenne. Była naszą mentorką – mówi Barbara Myśliwiec. Dziś Wiktoria musi sobie radzić już bez pani Anny. Przekazane wskazówki jednak procentują i sama potrafi doskonale przygotować się do ważnych występów.
Jurorzy zadawali dużo pytań
Konkurs „Po naszymu, czyli po śląsku” odbył się w sali kameralnej Polskiego Radia w Katowicach. Tematem konkursowej gawędy Wiktorii był, obchodzony w tym roku, jubileusz 60–lecia parafii w Rogowie. Jury, któremu przewodniczył prof. Jan Miodek, doceniło jej wysiłek i zaangażowanie. – Jurorzy zadawali sporo pytań, o znajomość gwary. Pytali co znaczą poszczególne słowa, dopytywali też o gramatykę. Profesor Miodek pytał na przykład, czy gwarę śląską można nazwać językiem – opowiada o swoim występie Wiktoria.
Nie odpuszczę
Ostatecznie mieszkanka Rogowa zakończyła swoją przygodę z konkursem na półfinale, do którego weszło jeszcze pięciu innych uczestników. Już myśli o występie za rok. – Mam nadzieję, że uda mi się powalczyć o finał i zwyciężyć – mówi nasza bohaterka. Ma już przygotowany zarys gawędy, którą będzie chciała zaprezentować w przyszłorocznym konkursie. Nie chce zdradzić o czym będzie ona opowiadać. – To niespodzianka – mruga porozumiewawczo i zapewnia, że będzie startować tak długo, aż wygra.
Artur Marcisz