Nie chcieli dać pieniędzy… ale dali
W ubiegłym roku, przy okazji przyznawania dotacji dla Zakładu Gospodarki Komunalnej (administruje i utrzymuje miejską sieć ciepłowniczą) radni wystosowali wniosek, by była to już ostatnia dotacja do przynoszącej rocznie kilkadziesiąt tysięcy złotych strat sieci. Zobligowali burmistrza miasta Barbarę Magierę do znalezienia rozwiązania problemu, tak by nie było konieczności dopłacania z budżetu.
Negocjacje zakończyły się fiaskiem
Minął rok i dyskusja powróciła. Radni po raz kolejny dyskutowali na temat dotacji. Wnioskowano o 35 tys. zł. – Jak to się stało, że przez rok nie udało się znaleźć żadnego rozwiązania? Przecież wyraźnie było powiedziane, że w tym roku już dotacji na sieć nie będzie – mówił radny Andrzej Menżyk, przewodniczący komisji infrastruktury.
Urzędnicy pokładali największą nadzieję w pomyśle przekazania nierentownej sieci firmie ESOX Service. Ten pomysł jednak upadł. – Nasze negocjacje z przedsiębiorstwem ESOX zakończyły się fiaskiem. Firma stawiała coraz ostrzejsze warunki, których miasto przyjąć nie mogło, nie chcąc narażać się na zarzut niegospodarności – wyjaśnia Piotr Śmieja, zastępca burmistrza.
Przecież będzie się dymić
Ostatecznie rada dziesięcioma głosami za, przy jednym przeciwnym i trzech wstrzymujących się, przegłosowała wniosek komisji budżetowej o przyznanie dotacji. Zakłada on również urealnienie cen za ciepło po zakończeniu sezonu grzewczego 2008/2009. A to dla każdego z odbiorców oznacza drastyczny wzrost. Średnio o 1730 zł w skali roku. Ci, którzy po podwyżce zrezygnują z sieci, będą mogli przystąpić do programu niskiej emisji. Otrzymają tak jak inni uczestnicy programu 70 – procentową dotację do wymiany bądź zakupu kotła
– To jakiś absurd. Miasto proponuje nam rezygnację z sieci na rzecz niby ekologicznych pieców? Przecież nam teraz z komina nic nie leci, a jak zamontujemy te piece to się będzie dymić. I to jest niby ta ekologia – nie kryła oburzenia obecna na sesji Krystyna Fuks, użytkowniczka sieci.
Artur Marcisz