Co się stało z Polonią Marklowice?
Przed tygodniem, a także w miniony weekend ,czwartoligowcy rozegrali pierwsze dwa spotkania zaliczane do rundy wiosennej. Przedłużone „jesienne” rozgrywki nie wyszły marklowiczanom na dobre. Przegrali oba mecze wynikiem 0:4. Tydzień temu przegrali z drużyną LKS–u Czaniec, którą w sierpniu pokonali 2:0. W minioną sobotę w derbach powiatu wodzisławskiego przegrali również 0:4 na własnym stadionie z Przyszłością Rogów.
Gdzie był bramkarz?
Pierwsze dwie bramki padły po stałych fragmentach gry. Pierwsza z nich zasiliła konto gości po rzucie rożnym w 21. minucie meczu. W polu karnym najwyżej wyskoczył obrońca Marek Malcher i otworzył worek z bramkami. Prawdziwą ozdobą meczu i równocześnie kompromitacją marklowickiego golkipera była druga bramka autorstwa Artura Mościckiego, który wykonując rzut wolny z ok. 40. metrów zdecydował się na bezpośredni strzał na bramkę Kacpra Kłopockiego. Ten w momencie strzału odważnie stanął na wysokości linii 5 metrów i nie zdążył się wycofać. Piłka za jego plecami zatrzepotała w siatce zaskakując nie tylko bramkarza, ale samego Mościckiego. Na kolejne bramki trzeba było czekać do drugiej połowy. Ta zaczęła się fatalnie dla gospodarzy. Po 10 minutach gry Michał Skupień otrzymał drugą żółtą kartkę i sędzia wskazał mu drogę do szatni. Goście nadal atakowali bramkę Kłopockiego, ale marklowiczanie skutecznie bronili do niej dostępu. W 73. minucie wspaniałą okazję do zdobycia bramki zmarnował Paweł Matuszek, który w sytuacji niemal sam na sam z bramkarzem posłał piłkę obok słupka. Po drugiej stronie boiska szczęścia próbowali Dariusz Halszka, Marek Powiecko i Jarosław Pawelec. Ich starania zakończyły się w 78. minucie, kiedy drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartkę otrzymał kolejny zawodnik Polonii Maciej Sachs i gospodarze zmuszeni byli kończyć mecz w 9–tkę. Od tej pory sytuacja na boisku przypominała oblężenie Częstochowy. Na efekty przewagi Rogowa nie trzeba było długo czekać. W 80. minucie rajdem przez pół boiska popisał się Wojciech Dzierżęga, dośrodkował do wchodzącego Piotra Kobeszki i ten podwyższył na 3:0. Ostatnia bramka padła w 90 minucie, kiedy strzałem głową popisał się Piotr Kuś i ustalił wynik meczu.
Tak to miało wyglądać
Zadowolony z postawy swoich zawodników jest Paweł Sibik, trener rogowian. – Przyjechaliśmy tu po zwycięstwo i udało się – mówił po meczu. – Ustawiliśmy się asekuracyjnie, bo wiedzieliśmy, że Polonia na swoim boisku jest bardzo groźnym rywalem i nieprzypadkowo zajmuje tak wysokie miejsce w tabeli. Mecz ustawiły dwa stałe fragmenty gry i tak to miało wyglądać – dodał Sibik.
Marcin Macha