Czy to jeszcze ochotnicy?
W Godowie uchwalili, a w Gorzycach dopiero uchwalą ekwiwalent dla członków ochotniczych straży pożarnych. W obu gminach dyskusja nad wysokością ekwiwalentu wzbudziła emocje
Ekwiwalent dla strażaków ochotników od niedawna należy się każdej tego typu jednostce. W Gorzycach na razie nie wiedzą, jaka będzie jego wysokość, ale podczas ostatniej sesji padła propozycja, by był on jak najmniejszy. – Najlepszym rozwiązaniem byłoby w ogóle zrezygnowanie z tego wynagrodzenia. No bo jeśli strażacy będą opłacani, to się zastanawiam, czy będzie jeszcze to można nazwać ochotniczą strażą – mówi radny Marian Katryniok. W odpowiedzi usłyszał, że wprowadzenie ekwiwalentu dla strażaków to ustawowy obowiązek samorządów. Strażakom należy się on za udział w akcjach bądź ćwiczeniach tylko wtedy, jeśli pozbawia ich to poborów z tytułu wykonywanej pracy. – Strażacy mogliby się zrzec ekwiwalentu tylko wówczas gdyby wszyscy oni wyrazili taką chęć w głosowaniu – wyjaśnia Florian Matuszek, przedstawiciel gminnego komendanta ochotniczych straży pożarnych. Odwrotna sytuacja miała miejsce w Godowie. Tam uchwalony ekwiwalent (12 zł za godzinę akcji i 8 zł dla uczestnika ćwiczeń) wydaje się niektórym za mały. – W jednej z gmin naszego powiatu (chodzi o Lubomię - przyp. red.) radni uchwalili ekwiwalent w wysokości 17 zł. Czy i u nas nie mogłoby tak być? – pyta Henryk Olejok, sołtys Godowa i jednocześnie prezes tutejszej jednostki ochotniczej straży pożarnej. – Są gminy w naszym powiecie gdzie ten ekwiwalent jest mniejszy niż uchwalony u nas – odpowiada wójt Godowa Mariusz Adamczyk. - W Lubomi mają do utrzymania tylko dwie jednostki straży, a u nas są cztery – dodaje Adamczyk.
(art)