Droga nie wytrzymuje, mieszkańcom puszczają nerwy
Uciążliwości związane są z remontem skrzyżowania ul. Pszowskiej z ul. Matuszczyka. Prace mają się zakończyć w grudniu, o ile oczywiście planów wykonawcy nie pokrzyżuje pogoda. Do tego czasu kierowcy jadący z kierunku Pszowa dojeżdżają do centrum miasta skręcając w prawo na ul. Wolności (dzielnica Jedłownik). Podobnie jest w drugą stronę. Aby dojechać do Pszowa, należy jechać ul. Czyżowicką – w lewo za urzędem miasta i starostwem – a następnie w prawo właśnie w ul. Wolności. Zdarza się, że w ciągu godziny drogę tę pokonuje kilkaset aut. Bardzo często są to ciężarówki.
– Tego nie da się wytrzymać – mówi Lech Litwora mieszkający przy Wolności i jednocześnie przewodniczący Rady Miejskiej w Wodzisławiu. – Szkoda, że tym dobrodziejstwem nie obdarzono innych mieszkańców, przecież te uciążliwości można było podzielić i rozładować ruch w inny sposób. Zdenerwowani sąsiedzi przychodzą do mnie i proszą o interwencję, a ja jestem bezsilny – dodaje Litwora. Jego zdaniem kierowcy notorycznie przekraczają prędkość, stwarzając spore zagrożenie. Pytał podczas jednej z komisji Rady Miejskiej czy straż miejska ustawia w Jedłowniku radar.
Z harmonogramu kontroli radarowej wynika, że w listopadzie strażnicy na ul. Wolności kontrolowali prędkość trzykrotnie. Zapewniają, że prowadzone są także dodatkowe pomiary, jednak nie wiadomo jak często. Wynika z nich, że kierowcy są zdyscyplinowani. Podczas kilku godzin kontroli, przeprowadzonej 20 listopada, zanotowano tylko jedno nieznaczne przekroczenie prędkości.
O zmianie objazdów nie ma mowy. Nie wiadomo także czy Zarząd Dróg Wojewódzkich, który jest odpowiedzialny za remont skrzyżowania Pszowska–Matuszczyka i wyznaczenie objazdów, naprawi zdewastowane już fragmenty ul. Wolności. Stosunkowo nowa nawierzchnia nie wytrzymuje bowiem obciążenia. Pismo w sprawie zlikwidowania dziur z Urzędu Miasta trafiło do starostwa, starostwo z kolei wysłało je do Zarządu Dróg Wojewódzkich. Na razie reakcji nie ma.
(raj)