Nastolatka zatrzymana w Warszawie
Dziewczyna wyszła z domu w czwartek 20 listopada. Jak zwykle z torbą na ramieniu ruszyła do szkoły. Na lekcje już nie dotarła. Rodzice przypuszczali, że mogło dojść do porwania lub nakłonienia nastolatki do wstąpienia do sekty. Z zebranych przez policjantów informacji wynikało z kolei, że Basia uciekła. Ta wersja się potwierdziła.
Do szkoły nie doszła
Dzień jak każdy inny. Nastolatka rano opuściła dom, by dotrzeć do Wodzisławia. Uczy się bowiem w miejscowym Zespole Szkół im. Józefa Tischnera. Wzięła ze sobą dysk twardy swojego komputera, trzy karty do telefonów komórkowych, które posiadała i świadectwa szkolne. – Zostawiła ubrania, nie wzięła kosmetyków. Przecież gdyby chciała uciec, to by sobie jakość zabezpieczyła życie przez kolejne dni – mówił Zbigniew Zamarski, ojciec dziewczyny. Zaginięcie córki zgłosił wieczorem 20 listopada, kiedy okazało się, że do szkoły nie dotarła. Nie była także w pizzerii, w której dorabiała. – Nie wiem co się stało. Między nami nie było konfliktów, choć od jakiegoś czasu była zamknięta w sobie. Nie chciała ze mną rozmawiać – twierdził pan Zbigniew. Przypuszczał, że jego córka przebywa ze starszym mężczyzną.
Lubi odważnie się ubierać
O skłonnościach zakochiwania się w dojrzałych panach mówią także koleżanki Basi. Z ich zeznań wynika, że dziewczyna lubiła ubierać się wyzywająco. Nie robiła tego w obecności rodziców. Przebierała się potajemnie po szkole idąc na spotkanie z przyjaciółmi. Wieczorem przywdziewała ubranie zaakceptowane rano przez rodziców. Koleżanki potwierdzają ponadto, że Basia posługuje się często imieniem Karina. Właśnie takie pojawia się pod jej adresem na portalu Nasza Klasa, który okazał się narzędziem do kontaktu z rodzicami.
List do matki
Dwa dni po ucieczce Basia zadzwoniła do matki. Rozmowa trwała 5 sekund. Poinformowała ją, że do domu już nigdy nie wróci i że przesyłka, którą matka powinna przeczytać znajduje się na wspomnianym portalu. W liście adresowanym do koleżanki Basia pisze, że musiała opuścić dom, ponieważ dłużej nie mogła wytrzymać panującej w nim atmosfery. Czuje się poszkodowana przez rodziców, którzy jej zdaniem byli za bardzo wymagający. Twierdzi, że miała depresję i myślała o samobójstwie. W liście pisze także, że jest szczęśliwa, że mieszka sama. Przyjaciel przynosi jej jedynie jedzenie.
Oby już nie uciekła
Dzięki współpracy policji z operatorem sieci komórkowej ustalono, że dziewczyna przebywała w Warszawie. Zatrzymano ją w sobotę 29 listopada ok. godz. 22.00 w centrum stolicy. Basia szukała tutaj pracy. Myślała także o wyjeździe za granicę. W chwili zatrzymania była mocno zbuntowana. Powtarzała treści zamieszczone wcześniej w liście do matki. Mówiła, że nie chce wracać, że popełni samobójstwo. Widok rodziców, którzy przyjechali po nią do Warszawy nie był dla niej miłym przeżyciem. Nie rzuciła się im na szyję. – Stała zawstydzona. Tak bym to ujął – mówi ojciec nastolatki. Nie ukrywa, że teraz dużo pracy przed nim i przed jego żoną, by córka już więcej z domu nie uciekała. Póki co, pierwszą noc dziewczyna spędziła z matką. Spały razem w jednym łóżku.
Rafał Jabłoński