Jestem jak IPN
Pan Wojtek pracuje na co dzień w dyspozytorni metanometrii kopalni Rydułtowy – Anna. Nie ukrywa, że sytuacji stresujących nie brakuje. Dawniej szukał zapomnienia w alkoholu. Teraz woli poświęcić czas na działalność artystyczną. Jest członkiem kabaretu „To nie my”, a w okresie imprez barbórkowych wciela się w Skarbnika. Górnicy z Rydułtów przyznają, że lepszego od niego nie ma. Potrafi dowcipnie scharakteryzować delikwenta wywołanego podczas Gwarków i jeszcze do tego zawsze wie jaki podarunek mu sprawić.
– Jestem jak IPN. Przed każdą imprezą zbieram informacje na temat osób, które wywołam. Poza tym przez cały rok zapisuję różne wydarzenia z życia kopalni, które potem wykorzystuję – opowiada Wojtek Szymiczek.
Do tej pory za jego poczynania podczas Gwarków nikt się nie obraził, choć bywa, że Skarbnik używa słów mocnych i nie szczędzi krytyki. Traktuje równo i dyrektorów i zwykłych pracowników kopalni. Zdarza się, że ludzie mają mu za złe, ale tylko wtedy gdy ich nie wywoła.
– Mieliśmy kiedyś takiego inspektora, którego się wszyscy bali. Dostałem odgórne zalecenie, żeby lepiej go nie tykać. A ten po Gwarkach przyszedł i miał pretensję, że o nim nic nie było – opowiada rydułtowski Skarbnik.
Dzisiejsze Gwarki w niczym nie przypominają tych sprzed kilkunastu lat. Teraz głównym celem spotkań górniczej braci nie jest jedynie wychylenie sporej ilości piwa. Spotkania mają najczęściej bogatą oprawę artystyczną i służą przede wszystkim zabawie.
– A że górnicy lubią się bawić i mają poczucie humoru, zabawa zawsze jest przednia – dodaje Wojtek Szymiczek.
(j.sp)