Mamy dość studentów
Nie chodzi już tylko o brak miejsc postojowych dla samych mieszkańców. Podczas weekendów, kiedy studenci mają zjazdy, tłok jest tak duży, że trudno tutaj nawet przejść. Poza tym nietrudno o kolizję. Przekonała się o tym Joanna Pacholska, która twierdzi, że to właśnie jeden ze słuchaczy wyższej uczelni uszkodził jej samochód.
– Były wtedy trudne warunki. Ktoś po prostu uderzył w bok auta. Nie mam wykupionego AC, więc za szkodę będę musiała zapłacić. Jestem pewna, że to któryś ze studentów, bo cała rzecz miała miejsce w weekend, kiedy akurat były zajęcia – mówi mieszkanka osiedla.
Rozżalenia nie kryje także Stanisław Siciński, który ma chorą żonę. Kobieta jest po udarze, z trudem się porusza. Dla starszego małżeństwa sąsiedztwo wyższej uczelni to prawdziwa udręka.
– Jak studenci tutaj auta postawią, to swoje muszę zostawić poza osiedlem. Gdybym był młodszy, nie byłoby problemu. Poza tym moja żona nie jest w stanie pokonywać takich dużych odległości – opowiada.
Mieszkańcy zgłaszali sprawę w Urzędzie Miasta, który jest teraz administratorem dróg. W magistracie odpowiadają, że drogi są publiczne i każdy może na nich parkować. Jeśli z kolei łamane jest prawo, to powinna w pierwszej kolejności reagować policja.
Pomoc mieszkańcom obiecały władze uczelni.
– Będziemy apelowali do naszych studentów, aby parkowali przed budynkiem głównym. Zatrudnimy także parkingowego, który będzie kontrolował sytuację przy Szkole Podstawowej nr 9 – zapewnia Justyna Patek, dyrektorka Niepublicznego Centrum Edukacji w Wodzisławiu, którego częścią jest Wydział Zamiejscowy Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej.
Przypomnijmy, że identyczne zapewnienia słyszeliśmy w 2006 r. kiedy sprawą zajmowaliśmy się po raz pierwszy. Przez dwa lata nic się nie zmieniło.
(j.sp)