Kto dostarczy wodę do Lubomi?
Po rezygnacji przez władze gminy z budowy studni głębinowych wydawało się, że umowa na dostawy wody zostanie podpisana z Górnośląskim Przedsiębiorstwem Wodociągów w Gliwicach. Firma ta pierwsza zaoferowała swoje usługi. Woda miałyby być dostarczana rurociągiem z Pszowa do zbiorników na „Kopiec” w Syryni. Taki scenariusz wydawał się tym pewniejszy, że gmina podpisała niedawno porozumienie z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Gliwicach, który ma sfinansować budowę rurociągu.
Taniej z Raciborza
Tymczasem budowa nie jest wcale taka pewna. Kilka dnia temu gmina otrzymała drugą ofertę na dostawy wody. Jej autorem jest Zakład Wodociągów i Kanalizacji z Raciborza. - To dla nas spora niespodzianka. Tym większa, że oferta z Raciborza wygląda korzystniej – mówi Czesław Burek, wójt Lubomi. ZWiK oferuje wodę w cenie 1,4 zł netto, GPW 1,5 zł netto. – A przypominam, że woda z Gliwic ma w najbliższym czasie znacznie podrożeć. Dlatego musimy się nad tymi ofertami poważnie zastanowić – uważa Burek. Ma wolną rękę, bo żadnych formalnych umów z GPW jeszcze nie podpisał.
Wszystko w jednych rękach
Wójt rozmawiał już z szefostwem RZGW. Zakład nie miałby nic przeciwko zmianie planów. Rura z Raciborza (9 km) mimo, że dłuższa od tej z Pszowa (5-7 km) przebiegała by po równiejszym terenie. Projekt ten nie byłby więc o wiele droższy od pszowskiej rury.
– Dostaliśmy już nawet zielone światło od szefa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, któremu podoba się ten pomysł ze względu na to, że wspólnie z Raciborzem planujemy budowę kanalizacji. Wówczas gospodarka wodno-ściekowa byłaby w jednych rękach, co byłoby dla nas bardzo korzystne. Nie byłoby problemów z eksploatacją a w dodatku za kompleksową obsługę naszych mieszkańców odpowiedzialna byłaby tylko jedna firma. Ewentualne podpisanie umowy z Raciborzem byłoby rozwiązaniem najbardziej perspektywicznym – przekonuje wójt Burek.
Czy zatem zmiana frontu przez Czesława Burka jest już pewna? Wójt niczego nie chce przesądzać. Zapewnia jednak, że wybierze najkorzystniejsze rozwiązanie dla gminy i jej mieszkańców.
Artur Marcisz