Nie takie batoniki straszne
W miniony wtorek, w Zespole Szkół w Mszanie stanął automat ze słodyczami. – Jak to? To teraz, kiedy tyle się mówi o zdrowym żywieniu dzieci, my im serwujemy niezdrowe batoniki? – pytał na ostatniej sesji Rady Gminy Mszana, radny Grzegorz Mitko. – Ale to są słodycze z górnej półki – odparł wójt Jerzy Grzegoszczyk. Gmina wyraziła zgodę na wydzierżawienie powierzchni firmie, która postawiła automat.
Soki, orzeszki,
batoniki
Automat stoi od kilku dni, a niektóre półeczki w środku już świecą pustkami. W przeciągu krótkiego czasu dzieci wykupiły sporo słodkości, rogalików z nadzieniem, a najszybciej rozeszły się ...chipsy. – Nie są to jednak te zwykłe, niezdrowe chipsy, ale jabłkowe – wyjaśnia Dorota Pukowiec, dyrektor Zespołu Szkół w Mszanie. – Staramy się dobierać produkty w automacie tak, żeby uczniowie mieli dostęp do przekąsek w miarę pożywnych i zdrowych. Wykluczyliśmy więc wspomniane chipsy, a także napoje gazowane. W automacie można za to kupić m.in. wartościowe soki owocowe, a także orzeszki czy batoniki muesli – dodaje dyrektor Pukowiec. Są także zwykłe słodycze, głównie batoniki. – Bez nich dzieci i tak się nie obejdą. Jak nie kupią w szkole to w najbliższym sklepie – przekonują nauczyciele.
Dla bezpieczeństwa
Automat ze słodyczami stanął w mszańskiej szkole, ponieważ nie ma tutaj szkolnego sklepiku. – Mimo nadzoru nauczycieli, mimo dyżurów, zdarzało się, że uczniowie wybiegali podczas przerw do pobliskich sklepów. Dlatego zgodziliśmy się na automat, z myślą o bezpieczeństwie uczniów. Decyzja ta została skonsultowana z radą rodziców – wyjaśnia dyrektor Pukowiec. Dodaje, że szkoła rozwiąże umowę, jeśli automat nie spełni oczekiwań, czy przysporzy jakichś problemów. – Chcę, żeby służył uczniom, żeby były w nim dostępne nie tylko słodycze, ale także zeszyty, chusteczki higieniczne czy kupowane na sztuki podpaski – dodaje Dorota Pukowiec.
Podobne automaty stoją m.in. w szkole w Zawadzie i w Marklowicach. – To, czy uczniowie jedzą niezdrowe batony, zależy w głównej mierze od wychowania, a nie od zakazu kupowania. Dzieci od zawsze lubią słodycze i tego się nie zmieni. Problem zaczyna się chyba wtedy, jak się nimi objadają – mówi Anna Strączek z Wodzisławia, mama trojga dzieci.
(izis)