Nie chcemy tutaj tirów
O uciążliwościach związanych z dużym natężeniem ruchu przy ul. Pszowskiej wiadomo nie od dziś. Zwłaszcza, że jeżdżą tędy nie tylko samochody osobowe, ale także tabuny ciężarówek. Mieszkańcy skarżą się nie tylko na nadmierny hałas.
Prawda jest taka, że od wstrząsów, które powstają przy przejeździe tirów, pękają nam nawet ściany w domach. Jak były szkody górnicze, to za wszystko płaciła kopalnia. A w tej sytuacji do kogo mamy się zwrócić? – pyta Andrzej Franiczek.
Fotoradar nie pomaga
Dużym problemem jest także brak chodnika za stacją Emir Tank w kierunku Wodzisławia. Droga jest tutaj szeroka i kierowcy traktują ulicę jak tor wyścigowy. Najgorzej jest zimą, kiedy śnieg lub błoto pośniegowe leży na poboczu. O bezpiecznym poruszaniu się piesi mogą zapomnieć. Zresztą nie tylko ten odcinek Pszowskiej jest niebezpieczny. Z szerokiego pasa przed skrzyżowaniem z ul. Śląską rozpędzeni kierowcy wpadają w węższy odcinek, co powoduje wiele kolizji. Przy ul. Pszowskiej wielokrotnie dochodziło już do wypadków śmiertelnych.
– Kilka lat temu samochód zabił kobietę, która myła schody wejściowe do swojego domu. Nie miała żadnych szans, żeby się jakoś ratować. Tutaj budynki stoją zaledwie kilka metrów od jezdni – przypomina Jan Siodmok.
Niewiele zmienił ustawiony niedaleko Urzędu Miasta maszt na przenośny fotoradar. Kierowcy zdejmują nogę z gazu tylko na tym odcinku.
Burmistrz bezradny
Problemy mieszkańców ul. Pszowskiej są znane lokalnym władzom od lat. Te jednak bezradnie rozkładają ręce, bo ulica nie jest miejska.
– To nie jest nowy temat. Moi poprzednicy próbowali nawet wnioskować o ograniczenie tonażu, ale nic z tego nie wyszło. Zarząd Dróg Wojewódzkich, który jest administratorem drogi, odmówił. Na szczęście w przyszłym roku powstanie w końcu chodnik za stacją Emir Tank. W przyszłości sytuację poprawi także obwodnica drogi południowej – mówi Marek Hawel, burmistrz Pszowa.
Tyle, że obwodnica powstanie najwcześniej za kilka lat. Ludzie chcieliby więc, aby samochody ciężarowe zamiast przez centrum Pszowa były kierowane do Raciborza przez wodzisławskie dzielnice: Kokoszyce, Zawadę, a potem Syrynię i Lubomię, bo sam chodnik kłopotów nie rozwiąże.
Przecież tam droga jest szersza, w lepszym stanie. Przygotowana pod ciężki transport – mówi Zygmunt Krakowczyk.
Zróbcie badania ruchu
ZDW takiego rozwiązania nawet nie bierze pod uwagę. Według urzędników sytuacja w Pszowie wcale nie jest taka tragiczna, na co według nich wskazują badania natężenia ruchu przeprowadzone w 2005 roku.
– Natężenie ruchu mierzone w dwóch punktach wyniosło 8,9 tys. i 4 tys. pojazdów na dobę. Nie są to wartości szczególnie duże. Dla porównania w Wodzisławiu, także w 2005 roku natężenie ruchu wyniosło od 11 tys. pojazdów do 19 tys. pojazdów na dobę. Szacuje się, że w godzinach szczytu, liczba pojazdów wynosi ok. 10 proc. natężenia dobowego. W tym przypadku w Pszowie, w najruchliwszym miejscu mogła ona wynosić w 2005 ok. 890 pojazdów na godzinę – tłumaczy rzecznik ZDW Ryszard Pacer.
Od 2005 roku minęły jednak trzy lata i wszystkim wiadomo, że samochodów przybyło. Aby udowodnić urzędnikom z ZDW, że sytuacja przy ul. Pszowskiej jest tragiczna, mieszkańcy musieliby sami wystosować petycję z prośbą o przeprowadzenie kolejnych badań. Według bowiem harmonogramu kolejne zaplanowane są dopiero na 2010 rok.
(j.sp)