Skarbnik ma miękkie serce
Bibliotekę w Marklowicach odwiedzil duch kopalnianych chodników
Na poczatku dzieci są troszkę wystraszone, ale lody pękają, kiedy Skarbnik daje im potrzymać lampkę albo kilofek. Jak co roku o tej porze, przedszkolaki z Marklowic spotkały się z duchem kopalnianych chodników. W tę rolę wciela się już od kilku lat Zbigniew Stencel, emerytowany górnik kopalni Marcel. Spotkania ze Skarbnikiem – górnikiem organizuje co roku Gminna Biblioteka Publiczna w Marklowicach.
– Od dowiyn downa, na śląskich grubach, kanś tam we głymbinach kopalnianych chodników, miyszko se Skarbnik. Nikierzy godają, że kożdo gruba, czyli kopalnia, mo swojigo Skarbnika – zaczął tegoroczne spotkanie z dziećmi Zbigniew Stencel. Ogromne wrażenie co roku wywiera na najmłodszych niezwykle przebranie, w ktorym występuje. – Strój Skarbnika mam z kopalni, ze związków i tak w nim występuję na różnych spotkaniach, nie tylko z dziećmi, także na gwarkach oraz przy innych okazjach mówi marklowicki Skarbnik.
25 lat pracował na kopalni, najpierw na KWK 1 Maja, a potem na Marcelu. – No cóż, Skarbnika na dole nie widziałem ++ uśmiecha się dzisiaj emerytowany górnik. Ma talent do przedstawiania śląskich skeczów i opowieści. Swoim dowcipem i humorem potrafi porwać młodszą i starszą publiczność. Jego występy, chociażby takie jak ten na tegorocznych Marklowickich Gwarkach, bardzo się podobają. – Co roku mówię sobie, że to już ostatni raz i już więcej nie wystąpię – wzdycha Zbigniew Stencel. – Ale potem przychodzi Barbórka, gwarki i znowu daję się namówić. Mam miękkie serce – usmiecha się Skarbnik z Marklowic. Dla dzieci zawsze chętnie występuje. Doskonale potrafi się wczuć w tę rolę. – Ma niesamowite zdolności sceniczne – chwali marklowickiego Skarbnika Jolanta Węglorz, szefowa tutejszej biblioteki, która wraz z bibliotekarką Moniką Kroemer-Krypczyk przywitała miłego gościa. W tym roku Zbigniew Stencel czytał najmłodszym m.in opowieść „Skond sie wzion Skarbnik” z książki „Bojki śląskie” Marka Szołtyska.
Duch kopalnianych chodników wszedł do biblioteki przy zasłoniętych oknach. W półmroku paliła się jego lampka. – Dzieci na początku są trochę onieśmielone, ale potem, jak im dam potrzymać lampkę albo kilofek, to już jest wszystko dobrze – mówi o swojej pracy Skarbnika emerytowany górnik z Marklowic.
Iza Salamon