Górnicy zapłakali… ze śmiechu
Jak co roku górnicy ze Skrzyszowa i okolicznych miejscowości spotkali się w Ośrodku Kultury na XVI Spotkaniu Gwarków. Wydawało się, że po odejściu na zasłużoną emeryturę Bernarda Oślizło, dotychczasowego dyrektora ośrodka, gwarki pójdą w zapomnienie. Nowe kierownictwo ośrodka nie zamierzało na szczęście z tej chlubnej tradycji rezygnować. Do organizacji namówiło tego, który zna się na tym najlepiej, czyli pana Bernarda. I po raz kolejny skrzyszowską imprezę można zaliczyć do niezwykle udanych. Chociaż przyznać trzeba, że rozpoczęło się spotkanie od sporego dyshonoru dla prezesa gwarków. Gospodarz gwarek Bernard zapomniał o kuflu dla szanownego prezesa. Na dzień dobry musiał więc wykonać regulaminową karę. Pierwszy kufel wypić musiał na „sucho”.
Niezły kabaret
O oprawę muzyczną zadbał kabaret „To nie my”, znany również z tego, że potrafi wycisnąć z górniczych oczu łzy nie gorzej niż obierana cebula. W Skrzyszowie górnicy faktycznie płakali, a nawet „ryczeli” jak dzieci, tyle że ze śmiechu. Szczególnie do gustu przypadły opowiadane przez gwarka Tadeusza Kisiela wice, nie tylko o górniczej tematyce. Inny członek kabaretu gwarek Wojciech Szymiczek wykreował kilka ciekawych postaci. Nikt nie przypuszczał pewnie, że ten znany w górniczym środowisku z kreacji Skarbnika artysta potrafi tak zabawnie zagrać m.in. tajnego agenta, księdza, polskiego budowlańca czy rodzimego posła. – Śmiech jest lepszy dla rozładowania atmosfery i stresu niż alkohol – przekonuje Wojciech Szymiczek.
Pani dyrektor wśród chłopów
Kilka słów należy wspomnieć też o gwar czyniącej Tatianie Stopyrze, dyrektorce Gminnego Centrum Kultury, Sportu i Turystyki. Pani dyrektor, gospodarz ośrodka była specjalnym gościem Spotkania Gwarków. Jako jedynej kobiecie obecnej na sali zgotowano jej specjalne powitanie. Najpierw musiała wychylić pół kufelka piwa, a później w przyśpieszonym trybie została pasowana na górnika przez Andrzeja Stęchłego, prezesa Wysokiego a w Sprawach Piwnych Nigdy Nieomylnego Zarządu Górniczych Gwarków.
(art)