Nie powiem co było w szatni
Górnik Radlin mimo przegranych dwóch pierwszych setów wygrał z Delic Polem Częstochowa 3:2
„Jeśli nie wygrasz 3:0, przegrasz 2:3”. Z pewnością ze słowami tego starego siatkarskiego porzekadła na myśli wracali do Częstochowy zawodnicy Delic Polu Częstochowa, którzy mając dwa sety w kieszeni przegrali z Górnikiem Radlin 2:3 w 12. kolejce drugoligowych rozgrywek. Radlinianie dodali zatem do swojego dorobku dwa punkty, które dzielą ich od ostatniej w tabeli drużyny rezerw SMS PZPS Spała. Pierwsze dwa sety nie zapowiadały w żaden sposób sytuacji, w której radlinianie byliby w stanie zarobić na tym meczu choć jeden punkt. – W tych dwóch pierwszych setach byli zestresowani, jakby powiązani. Chyba bali się wyniku, bo wcześniej była mowa, że mamy to wygrać – mówił trener Górnika Dariusz Taterka, który po zakończeniu drugiej części gry zaprosił swoich podopiecznych do szatni, spod drzwi której przez kilkadziesiąt sekund dobiegały słowa ostrej reprymendy. Jakie dokładnie słowa padły, tego nikt z zawodników i sam trener nie chce zdradzić. – Nie będę mówił o tym co było w szatni. Jeśli któryś z chłopaków mówił coś na ten temat to jest jego sprawa. Ważne, że poskutkowało, a reszta powinna zostać między nami. Zastosowałem to pierwszy raz i wyszło. Staram się ich mobilizować w inny sposób niż zapraszać do szatni podczas meczu, ale ja też swoje nerwy mam i nie wytrzymałem – mówił po meczu Taterka.
Wprawdzie gwałtownego przełomu w grze radlińskich siatkarzy nie dało się zauważyć od razu, ale gra zaczęła się coraz lepiej układać. Początek to fantastyczna seria zagrywek Adama Barteczki, który zdobył pod rząd 7 punktów. Mimo tego gra w końcówce była bardzo zacięta, a o wygranym secie zadecydował wynik 33:31. Czwarty set, który zadecydował o konieczności rozegrania tie–breaka, radlińscy siatkarze wygrali do 20, a decydująca część gry zakończyła się zwycięstwem Górnika 15:13.
Marcin Macha