Nauczyciele oskarżają przełożonych
Zdaniem pedagogów z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Rydułtowach w szkole dzieje się źle już od kilku lat. I nie chodzi tu wcale o zarządzanie placówką, bo to według zbuntowanych nauczycieli stoi na wysokim poziomie, ale o to jak traktowani są pracownicy. Ich zdaniem na porządku dziennym było obrażanie nauczycieli lub pracowników administracji – także w obecności uczniów.
– Często padało pytanie z ust pani dyrektor: „Czy ja tu z głupkami pracuję?”. Nieraz nauczyciel usłyszał, że jest debilem. Wiele razy widziałam jak z gabinetu dyrektorki nauczyciele wychodzili zapłakani – opowiada jeden z nauczycieli.
Niewielu miało odwagę przeciwstawić się autorytarnym rządom pani dyrektor. Nauczyciele liczyli, że sprawa rozwiąże się sama, bo w tym roku Renacie Gryt kończy się kadencja.
To nie opinia, to paszkwil
W zaistniałej sytuacji Kuratorium Oświaty zwróciło się do Rady Pedagogicznej o opinię dotyczącą dyrektorki. Przygotowali ją przewodniczący zespołów przedmiotowych.
– Wcale nie było to łatwe. Nikt nie chciał nic powiedzieć, bo każdy się bał. Zrobiliśmy anonimową ankietę, tak aby dać ludziom pewność, że ich personalia nie będą znane – opowiada jedna z nauczycielek.
Opinia trafiła nie tylko do kuratorium, ale także do starostwa. Kuratorium przysłało do szkoły wizytatora.
– Naczelniczka Wydziału Oświaty Edyta Glenc pismo uznała za „anonimowy paszkwil” i straszyła nauczycieli prokuratorem – mówią pedagodzy z „jedynki”.
Swoją opinię w tym czasie do Kuratorium wysłał także Związek Nauczycielstwa Polskiego. Pokrywała się ona z tym, co napisali nauczyciele.
Pozorny spokój
Wizytator przeprowadził kontrolę i żadnych nieprawidłowości nie stwierdził. Mimo to z pedagogami spotkał się starosta Jerzy Rosół i naczelniczka Wydziału Oświaty, Edyta Glenc. Obie strony ogłosiły, że będą pracować nad poprawą wzajemnych relacji.
– Powiedzmy, że zaczęły panować poprawne stosunki, choć raczej wyglądało to tak, że pani dyrektor zaczęła nas ignorować – opowiada jeden z nauczycieli.
Bomba wybuchła, kiedy grono pedagogiczne dowiedziało się, że zarząd starostwa planuje jednak na kolejną kadencję powierzyć stanowisko dyrektora Renacie Gryt.
Głosowanie (nie)tajne
Konferencja, podczas której nauczyciele mieli głosować za lub przeciw powierzeniu funkcji szefa szkoły Renacie Gryt odbyła się 9 marca. Na kartach do głosowania pojawiły się trzy opcje: „za”, „wstrzymuję się od głosu” i „przeciw”. Z relacji pedagogów wynika, że choć głosowanie było tajne, naczelniczka Glenc kazała przy sprzeciwie podać argumenty. Inaczej głos nie był ważny.
– Przecież to niezgodne z prawem. Jaka to anonimowość? Po charakterze pisma nietrudno namierzyć autora. Na nasze pytanie, czy w ten sposób pozyskuje się opinie rady pedagogicznej, odpowiedziała, że taką uchwałę podjął Zarząd Powiatu, czyli starosta i jego najbliżsi współpracownicy. To przekroczenie kompetencji i próba manipulacji – twierdzą nauczyciele.
Starosta zaprzeczył jakoby wydawał opinię w tej sprawie. Ostatecznie nikt nie musiał się tłumaczyć dlaczego pani Gryt nie powinna być dyrektorem. Większość Rady Pedagogicznej zagłosowała negatywnie przeciw powierzeniu stanowiska Renacie Gryt na kolejną kadencję. Z naszych informacji wynika, że spośród 37 pedagogów aż 30 zażądało odejścia szefowej „jedynki”. Okazało się jednak, że opinia nauczycieli jest tylko symboliczna. Starosta nie zamierza brać jej pod uwagę.
Druga strona medalu
Sprawę zupełnie inaczej przedstawia Edyta Glenc. Twierdzi, że opinia, która wpłynęła do starostwa w październiku ubiegłego roku, nawet przez nadzór prawny została uznana za anonim, bo nie było na niej ani jednego podpisu, ani pieczątki. Poza tym są przepisy, które jasno mówią, że rada pedagogiczna tylko opiniuje. Naczelniczka uważa, że spraw zasygnalizowanych w piśmie nie zbagatelizowała, bo przecież doszło do spotkania z nauczycielami, na którym ani razu nie padły żadne konkretne zarzuty pod adresem dyrektorki.
– Poza tym, zostały skontrolowane protokoły z posiedzeń Rady Pedagogicznej z ostatnich dwóch lat, w których nie stwierdzono żadnych uwag i wniosków związanych właśnie z komunikacją między nauczycielami a dyrektorką. Zostały sprawdzone akta osobowe nauczycieli, w których brak jest jakichkolwiek dowodów, potwierdzających autokratyczny sposób zarządzania zasobami ludzkimi. Poza tym dlaczego od października aż do teraz nikt z nauczycieli nie wnosił żadnych skarg? – pyta Edyta Glenc.
Rada zrobiłajak chciała?
Pani naczelnik zaprzecza także jakoby podczas ostatniego głosowania wymuszała na radzie cokolwiek i powoływała się na uchwałę zarządu. O podanie argumentów przy sprzeciwie podczas ostatniego głosowania prosiła, aby w końcu poznać przyczynę nieporozumień między gronem pedagogicznym a dyrektorem. Konsekwencji nikt nie musiał się obawiać, bo karty miały być do wglądu tylko dla zarządu, a nie dla dyrekcji szkoły. Poza tym była to tylko sugestia i kiedy nauczyciele nie wyrazili na to zgody, głosowanie odbyło się na ich zasadach.
– Pani dyrektor jest osobą wymagającą nie tylko od innych, ale także od siebie. Ma to swoje dobre strony. Szkoła jest bardzo dobrze zarządzana. Po kontrolach tzw. trójek giertychowskich okazało się nawet, że to jedna z najbezpieczniejszych placówek ponadgimnazjalnych w powiecie. Gdyby nie dyscyplina, na pewno by tak nie było. Do tego dochodzi wysoka zdawalność matur – dodaje naczelniczka.
Sama jestem zaszczuta
Dyrektorka szkoły Renata Gryt sama czuje się zaszczuta przez nauczycieli.
– Przez 10 lat, kiedy jestem dyrektorem, nie zrobiłam niczego, co byłoby sprzeczne z prawem, co by działało na niekorzyść tej szkoły. Może nie zawsze człowiek panuje nad temperamentem, ale w komunikacji bierze się przecież pod uwagę nie tylko ton głosu. Jeśli zarząd zdecyduje się na powierzenie mi stanowiska, to je przyjmę. Nie jestem tchórzem. Będę musiała podjąć to nowe wyzwanie – mówi dyrektorka.
Decyzja nie zapadła
Sprawa powierzenia stanowiska Renacie Gryt nie jest jeszcze przesądzona. Teraz Wydział Oświaty pełną dokumentację, która dotyczy funkcjonowania szkoły, prześle do Kuratorium Oświaty, gdzie wszystko zostanie poddane ocenie. Stąd trafi ona z powrotem do starostwa, gdzie zarząd podejmie ostateczną decyzję.
Justyna Pasierb