Twardziel z Wodzisławia
Impreza organizowana jest w Kaliszu nad Prosną i polega na pokonaniu wpław kilku kilometrów. W pierwszym roku startów zawodnicy zmierzyli się z dystansem 5 km. Ostatni spływ zorganizowany 1 marca to już dystans 8 km. Twardziele muszą posiadać licencje płetwonurka i aktualne badania lekarskie. Płynął mimo mrozu. Są ubrani w piankowy kombinezon, mają do dyspozycji jedynie maski z rurką do oddychania i płetwy. Nie liczy się czas i miejsce na mecie. Bohaterem jest każdy, kto ukończy imprezę. Nagroda to poczęstunek i wspólna zabawa.
Siła w rękach najważniejsza
Od trzech lat w spływie bierze udział 28-letni wodzisławianin – Tomasz Nielaba.
- Trafił w moje ręce miesięcznik „Nurkowanie” i tam przeczytałem o takiej imprezie. Pojechałem i mi się spodobało – wspomina pan Tomasz. Najtrudniejszy jego zdaniem jest kontakt z lodowatą wodą. Potem jest już tylko lepiej. – Płyniemy około półtorej godziny z nurtem rzeki więc woda nam troszeczkę pomaga. Mimo to siła w rękach i nogach jest najważniejsza. Poza tym trzeba uważać na to przeszkody, których w rzece nie brakuje – dodaje wodzisławianin.
Marzy o ratownictwie
Tomasz Nielaba od niedawna pracuje w kopalni Borynia w Jastrzębiu. Właśnie tutaj znajduje się stacja ratownictwa górniczego, w skład której wchodzą także płetwonurkowie biorący udział w wielu akcjach na terenie całego regionu. – Dołączenie do tej grupy to mój cel numer jeden. Jako płetwonurek zdobywam kolejne stopnie wyszkolenia i mam nadzieję, że ostatecznie zostanę ratownikiem – kończy pan Tomasz.(raj)