Szlachta zjechała do Rogowa
Majówkę szlachecką w parku leśnym „U Kaczyny” zorganizowała Konfraternia Szlachty Polskiej, której przewodniczy hrabia Bogusław Tarnawa–Zajączkowski. Oprócz niego w imprezie wzięły udział osoby szczycące się tytułem szlacheckim z całej Polski, a także z Brazylii, Czech i Niemiec.
Goście zwiedzili pałac
Spotkanie rozpoczęła msza święta, której przewodniczył ks. Leon Tomecki z Żor. – Nigdy nie myślałem, że dożyję chwili, w której będę obcował z polską szlachtą – mówił kapłan. Dzięki przychylności władz kościelnych, po zakończeniu eucharystii uczestnicy mogli przejechać konno do Kokoszyc i zwiedzić Pałac Biskupi. Po powrocie do Rogowa odbył się pokaz ujeżdżania koni a także biesiada szlachecka, podczas której wodzisławscy rycerze zaprezentowali kunszt władania białą bronią. Nie zabrakło akcentu muzycznego, o który zadbał zespół „Coral”. Goście mogli także podziwiać taniec mażoretek z Rydułtów.
Żupany, kołpaki i magierki
Organizatorem przedsięwzięcia byli wodzisławianie: Zbigniew Kamczyk i Krzysztof Banaś. Obaj panowie mogą poszczycić się pochodzeniem szlacheckim. – Przygotowanie takiej imprezy chodziło nam po głowie od dawna – mówi pan Zbigniew. – Chcieliśmy w ten sposób zaprezentować staropolską kulturę w tym przede wszystkim typowo polskie stroje. To nam się udało. Dwa tygodnie przed majówką szyliśmy ubrania, by później pochwalić się nimi podczas imprezy. Udowodniliśmy po raz kolejny, że staropolski strój jest znacznie lepszy i bardziej odpowiedni dla nas niż kowbojskie kapelusze i kamizelki – dodaje Zbigniew Kamczyk. Były więc żupany (strój staropolski), kołpaki (czapka noszona w Polsce od XV wieku) i magierki (czapka węgierska noszona w dawnej Polsce).
Musieli radzić sobie sami
Krzysztof Banaś podkreśla, że tradycje szlacheckie na ziemi wodzisławskiej są coraz bardziej żywe. – Jeszcze niedawno nikt o tym nie mówił. To był temat tabu. Teraz możemy działać bez większych przeszkód – mówi znany wodzisławski rycerz. Niestety organizacja ta nie może liczyć na wsparcie władz miasta i powiatu. – Na przygotowanie przedsięwzięcia nie otrzymaliśmy ani grosza mimo iż promujemy miasto i powiat. Majówką zainteresowała się prasa, telewizja regionalna, a także TV Polonia przez co byliśmy widoczni nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Kazano nam napisać projekt i czekać na pieniądze. Dobrze, tylko po co skoro w ubiegłych latach pisaliśmy projekty i w stosunku do naszych potrzeb otrzymaliśmy marne grosze – ubolewa Zbigniew Kamczyk. (raj)