Piękny, nadolziański kraj
Już po raz dziewiętnasty mieszkańcy przygranicznych miejscowości bawili się na Festynie Przyjaźni Czesko-Polskiej w Wierzniowicach.
W przygranicznym ogrodzie, sąsiadującym z siedzibą miejscowego Koła Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Wierzniowicach, odbył się jak co roku letni festyn “Wianki Przyjaźni Czesko - Polskiej”. - Kiedyś znajdowało się tutaj wielkie gospodarstwo rolne, które pamięta jeszcze czasy wielkiej kolektywizacji. Dzisiaj to miejsce jest symbolem przemian, siedzibą naszego związku. Ma tutaj także swoją przystań klub wodniacki Posejdon - oprowadzal po swoim terenie w czeskich Wierzniowicach Józef Tobola, przewodniczący sztabu organizacyjnego z miejscowego koła PZKO.
Jak co roku przygraniczne gospodarstwo gościło mieszkańców oraz władze gmin Lutyni Dolnej, Gorzyc oraz Godowa. Organizatorzy zadbali o wiele atrakcji. Festyn rozpoczął się jak zwykle od korowodu polskich i czeskich wozów alegorycznych, który przejechał ulicami Wierzniowic. Z powodu zimnej i deszczowej pogody uczestników było jednak mniej, niż się spodziewano. Atmosferę wspólnej zabawy podtrzymały muzyczne występy. Na scenie zaprezentowały się orkiestra dęta z Dolnej Lutyni i Gołkowic oraz zespoły: Biesiada Olziańska z Olzy, Kalina z Łazisk, a także chór Lutnia z Lutyni Dolnej. Tradycyjnie już podczas festynu przyjaźni Olzą popłynęły barwne wianki przygotowane przez organizatorów. Żegnała je piękna pieśń o nadolziańskim kraju. W bufecie nie zabrakło dań z kuchni myśliwskiej, pysznego kołocza oraz innych przekąsek. - Organizacja festynu to przynajmniej pół roku pracy i przygotowań - dodał przewodniczący Józef Tobola.
Organizatorem corocznej imprezy jest Miejscowe Koło Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego przy współpracy gmin - czeskiej Lutyni Dolnej oraz polskich Gorzyc i Godowa. Warto dodać, że miejscowego koło PZKO w Wierzniowicach liczy 70 członków. Narodowość polską w czeskiej gminie deklaruje około 10 procent mieszkańców.
Iza Salamon