Miały być zmiany tymczasem wójtowi o niczym nie wiadomo
Na ulicy Jana Nepomucena w Lubomi mimo wcześniejszych deklaracji urzędników nie zmieniono oznakowania drogi.
Na początku maja pisaliśmy o wypadku do jakiego doszło na ulicy Jana Nepomucena w Lubomi. Rowerzysta uderzył do starszej kobiety, która nie zachowała należytej ostrożności i wyszła zza zaparkowanych na ulicy samochodów. W wyniku zderzenia rowerzysta doznał obrażeń głowy, w wyniku których po kilku godzinach poniósł śmierć. Ranna została również piesza.
Linii ciągłej nie ma
Kilka dni po wypadku zastępca wójta Maria Fibic, pod nieobecność będącego na zwolnieniu chorobowym wójta Czesława Burka deklarowała, że gmina zmieni oznakowanie ulicy w centrum sołectwa. Bo to parkujące na ulicy auta ograniczają widoczność i swobodę manewrów na wąskiej drodze. – Zastanawiamy się nad wyznaczeniem wzdłuż pobocza linii ciągłej, która uniemożliwi parkowanie w tym miejscu – mówiła wtedy Maria Fibic. W grę wchodziło również postawienie w tym miejscu zakazu postoju.
Kilka dni po wypadku zastępca wójta Maria Fibic, pod nieobecność będącego na zwolnieniu chorobowym wójta Czesława Burka deklarowała, że gmina zmieni oznakowanie ulicy w centrum sołectwa. Bo to parkujące na ulicy auta ograniczają widoczność i swobodę manewrów na wąskiej drodze. – Zastanawiamy się nad wyznaczeniem wzdłuż pobocza linii ciągłej, która uniemożliwi parkowanie w tym miejscu – mówiła wtedy Maria Fibic. W grę wchodziło również postawienie w tym miejscu zakazu postoju.
Wójt nic nie wie?
Tymczasem minęły dwa miesiące a w miejscu gdzie doszło do tragedii nic się nie zmieniło. Auta jak parkowały obok sklepu rzeźniczego, kwiaciarni i minimarketu tak parkują dalej. Zapytany o deklarowane zmiany wójt Burek nie krył zdziwienia sprawą. – Nawet nie wiedziałem, że doszło tam do jakiegoś wypadku – przekonuje wójt i zaraz dodaje, że nie widzi potrzeb zmiany oznakowania drogi bo zgodnie z przepisami ruchu drogowego auta i tak nie mogą tam parkować bo w pobliżu jest skrzyżowanie. Przepisy drogowe mówią jednak o zakazie zatrzymywania się w odległości do 10 metrów od skrzyżowania. Tymczasem kierowcy parkują w dalszej odległości od skrzyżowania, skutecznie zawężając szerokość przejazdu. – Będziemy się nad tą sprawą zastanawiać – mówi wójt. – Być może wystarczy wyegzekwować dotychczasowe przepisy – dodaje Czesław Burek.
(art)