W powiecie zaczyna brakować pielęgniarek
Obecnie szpitale w Czechach oferują pielęgniarkom zatrudnienie za dużo wyższą kwotę. – Nasze pielęgniarki chętnie zatrudnia poliklinika pod Pragą. Pociągiem pendolino z Ostrawy można dotrzeć tam w ciągu 3 godzin – mówi Teresa Woryna z Połomi, emerytowana nauczycielka pielęgniarstwa m.in. w wodzisławskim medyku.
Na alarm biją uczelnie medyczne, w tym także Śląski Uniwersytet Medyczny, które z trudem kompletują kandydatów na studia pielęgniarstwa. Alarmują też analitycy rynku i szpitale. – Za kilka lat będziemy mieli prawdziwy problem, bo nie będzie kogo zatrudnić – ostrzega Barbara Matuszek, naczelna pielęgniarka w ZOZ Rydułtowy. – W tym roku wpłynęło tylko jedno podanie. Warto, aby samorządy z naszego regionu pomyślały o stworzeniu jakiegoś miejsca do kształcenia pielęgniarek – proponuje Barbara Matuszek.
W powiece zaczyna brakować pielęgniarek
Z czego wynikają braki pielęgniarek? Przede wszystkim ze zmiany systemu kształcenia. Dzisiaj, żeby zostać pielęgniarką, trzeba uzyskać przynajmniej tytuł licencjata, a studia kosztują. Co w zamian za poniesione koszta otrzymują absolwenci pielęgniarstwa? Lichą pensję w szpitalu. Jest jeszcze druga strona medalu: poziom przygotowania do zawodu. - Kiedyś siostra polska kształcona na poziomie średniej szkoły była bardzo dobrze przygotowana. Szkoła średnia była kuźnią umiejętności – wspomina Teresa Woryna. - Nauczyciel zawodu był odpowiedzialny za grupę, wprowadzał w tajniki, kształcił umiejętności i ponosił za to odpowiedzialność, Uczennice miały bardzo dużo zajęć praktycznych, Wypuszczałyśmy absolwentki pewne dobrego przygotowania do zawodu. Osoba, która perfekcyjnie nie wykonała zabiegu, nie była dopuszczana do dyplomu. Natomiast obecnie uczelnie wyższe, z całym szacunkiem, niestety nie dają takiej możliwości. Oferują ograniczoną ilość ćwiczeń i zajęć praktycznych. Studenta nie dopuszcza do wykonywania czynności w szpitalu bez opieki nauczyciela, a nikt z pracowników nie weźmie odpowiedzialności za jakość wykonania inwazyjnego zabiegu – dodaje emerytowana nauczycielka zawodu.
Daleko i drogo
Podobnie uważa Barbara Matuszek z Rydułtów. - Zmienił się system kształcenia co spowodowało, że w regionie, gdzie jest dużo szpitali, bo mówimy tu o Rybniku, Raciborzu powiecie wodzisławskim z trzema placówkami, Jastrzębiu nie ma żadnej możliwości kształcenia pielęgniarek. Kiedyś zajmowały się tym licea medyczne, teraz potrzebne są przynajmniej studia licencjackie. To wymaga wyjazdów do dość odległych miejsc: Nysy, Dąbrowy Górniczej czy Katowic. Obawiam się, że koszty dojazdów zniechęcają potencjalne kandydatki – dodaje naczelna pielęgniarka w ZOZ Rydułtowy.
Dyrektor to nie prorok
Tym bardziej w tej sytuacji dziwi niefrasobliwość Henryka Wojtaszka, dyrektora wodzisławskiego szpitala, który na nasze pytanie, czy w placówce brakuje pielęgniarek, odpowiedział, że nie brakuje i że nie będzie o tym rozmawiał, bo nie ma o czym. – A skąd ja mam wiedzieć, co będzie za 10 lat?! – stwierdził opryskliwie szef szpitala i całkowicie zignorował naszą obecność. Kolejny argument dla szukających pracy pielęgniarek, żeby nie składać CV w tym szpitalu. .
Barbara Matuszek naczelna pielęgniarka z Rydułtów.
Samorządy z naszego regionu powinny pomyśleć o stworzeniu jakiegoś miejsca do kształcenia pielęgniarek, bo za kilka lat nie będzie miał kto pracować.
Teresa Woryna z Połomi, emerytowana nauczycielka pielęgniarstwa m.in. w wodzisławskim medyku
Kiedyś nauczyciele pielęgniarstwa brali odpowiedzialność za perfekcyjne wykonanie zabiegu. Teraz nie ma o tym mowy.
(izis)