Ze strachu przed teściową chce się wyprowadzić
Kobieta z dziećmi znalazła się w fatalnej sytuacji, nie ma się gdzie podziać.
Beata Mańkowska mieszka z piątką dzieci i wnuczką kątem u teściowej w domu na Pszowskich Dołach. Kątem, bo teściowa nie chce jej zameldować. Co więcej, zamierza się jej zwyczajnie pozbyć, nawet przy pomocy policji. Razem z dziećmi, czyli jej wnukami i prawnuczką. Beata Mańkowska sama chętnie by się wyprowadziła, ale ma problem. Nie stać jej na wynajęcie mieszkania. Na lokal socjalny czy komunalny z miasta ma nikłe szanse.
Nie ma wody
Warunki, w których mieszka Beata Mańkowska z dziećmi i wnuczką są wyjątkowo trudne. Siedem osób gnieździ się w dwóch pokojach i kuchni na poddaszu. Bez wody i ubikacji. Do pokojów prowadzą strome, kręte schody. Tylko dwójka najmłodszych dzieci ma meldunek. Reszty teściowa nie chce zameldować. Dotąd przedłużała im meldunek tymczasowy, ale ostatnio stwierdziła, że nie życzy sobie rodziny u siebie.
– Byłam u burmistrza, ale powiedział, że w tak samo kiepskiej sytuacji jest 20 rodzin w Pszowie. I nie ma mieszkań – mówi kobieta.
Beznadziejne przypadki
Potwierdza to Marek Hawel, burmistrz. – Znam sytuację tej pani. Jest zakwalifikowana do mieszkania w pierwszej kolejności. Przy czym zdarzały się przypadki jeszcze gorsze. Mieliśmy rodzinę trzypokoleniową w jednym pokoju. Ta pani ma do dyspozycji kilka pokojów. W ostatnim czasie nie przyznawaliśmy ich w ogóle według listy, a tylko według potrzeb. Za mojej kadencji były to zawsze wybory między złą sytuacją mieszkaniową, a gorszą. Dysponujemy takimi lokalami, jakie mamy. Staramy się odzyskiwać mieszkania od tych, co nam nie płacą, albo tylko je trzymają nie mieszkając w nich. Niestety te możliwości nam się wyczerpują – mówi Marek Hawel. Jedno z dzieci Beaty Mańkowskiej jest niepełnosprawne. Kobieta liczyła, że to pomoże jej w ubieganiu się o lokal. W urzędzie usłyszała, iż to nie ma żadnego znaczenia przy ocenianiu wniosków o przydział.
Za drogo
Załamana kobieta stara się szukać jakiegoś lokum na własną rękę. Ostatnio z pełnoletnią córką Anną Kubiak dały ogłoszenie w internecie. Większość ofert proponowały biura nieruchomości z ceną zaporową dla Beaty Mańkowskiej. Nie pracuje, żyje z renty socjalnej przyznanej niepełnosprawnej córce i zasiłków. Byłoby ją stać na niewielki czynsz, ale nie na płacenie 1000 zł odstępnego miesięcznie. Do pracy ciężko jej iść. Nie ma z kim zostawić dzieci, a na przedszkole jej nie stać. Mąż siedzi w więzieniu. Kobieta pochodzi z Jaworzna. To jest jej kłopot. Tam mieszka jej mama, tam ma bliskich. Myślała o powrocie do rodzinnego miasta. – Dzieci nie chcą. Jednak jesteśmy tu dziewięć lat. Synek akurat kończy podstawówkę. Gdzie teraz będę go przepisywać do innej szkoły – mówi. Ostatecznie pozostaje wytrzymać do końca roku szkolnego. Chyba, że teściowa ich wcześniej wyrzuci.
Lokal bez gwarancji
Cień nadziei na mieszkanie socjalne daje remont kamienicy przy ul. Skwary w centrum Pszowa. To ponadstuletni budynek, w którym mieściła się m.in. szkoła. Należy do miasta. Urząd powoli przywraca go do stanu użyteczności. Wpompował już ponad 400 tys. zł, głównie w nowy dach. Bez tego nie było szans osuszenia ścian i pozbycia się grzyba. Na przełomie lipca i sierpnia będzie tam przygotowane jedno mieszkanie. – Nie mogę dać gwarancji, kto je dostanie. Wnioski ocenia komisja – mówi burmistrz.
(tora)