Sołtysi z Lubomi nie chcą pieniędzy, inni biorą i zmieniają wygląd wsi
Dlaczego nie wszyscy chcą korzystać z funduszu sołeckiego?
Rada gminy Lubomia po raz drugi zrezygnowała z wyodrębnienia w gminnym budżecie środków na Fundusz Sołecki. Jego powołanie umożliwia przyjęta w lutym ubiegłego roku ustawa. Pieniądze mają być przeznaczane na niewielkie wiejskie inwestycje.
Nie oznacza to, że w Lubomi sołtysi są pozbawieni jakichkolwiek środków. Pieniądze otrzymują z budżetu gminy. Kwoty te wahają się w granicy od 1,8 tys. zł w przypadku najmniejszej Ligoty Tworkowskiej do 10 tys. zł w przypadku największych Lubomi i Syryni. Gdyby jednak wyodrębniono fundusz to do dyspozycji sołtysów i rad sołeckich poszczególnych sołectw powędrowałyby kwoty znacznie wyższe. Wspomniana Ligota otrzymałaby ponad 3,7 tys. zł, zaś Lubomia i Syrynia po 19 tys. zł.
Skąd te kwoty
– Środki do dyspozycji każdego sołectwa wylicza się stosownym algorytmem. Nie mogą one jednak przekroczyć dziesięciokrotności kwoty bazowej, czyli dochodów bieżących dzielonych przez liczbę mieszkańców – wyjaśnia Janina Zając, skarbnik Mszany, gdzie sołectwa Mszana, Połomia i Gogołowa korzystają z funduszu i otrzymały po ponad 25 tys. zł.
Fundusz sołecki częściowo zasila budżet państwa. W przyszłym roku gminy otrzymają od 10 do 30 proc. wydatków zrealizowanych w ramach funduszu sołeckiego w zależności od wysokości kwoty bazowej – im mniejsza, tym subwencja będzie wyższa.
Kłopotliwe formalności
Dlaczego radni z Lubomi zrezygnowali z zaopatrzenia sołtysów w dodatkowe środki? – Taka była wola samych sołtysów, którzy nie chcieli by fundusz został wyodrębniony. W związku z tym, że aż czterech z sześciu naszych sołtysów jest jednocześnie radnymi to zapadła taka a nie inna decyzja. Nie możemy nikogo na siłę uszczęśliwiać – tłumaczy Roman Bizoń, przewodniczący rady gminy. Szef rady dodaje, że sołtysi obawiają się dodatkowych formalności, a także konieczności zwoływania rad sołeckich, które decydują o podziale środków.
Zawsze można poprosić wójta
Odmienne zdanie mają na ten temat sołtysi. Ich zdaniem funduszu nie warto wyodrębniać, bo… nie mieliby co z pieniędzmi zrobić. – Te środki moglibyśmy wydawać jedynie na inwestycje. Ale cóż za inwestycje można zrealizować za tak małe pieniądze? Poza tym nie moglibyśmy wesprzeć na przykład koła gospodyń wiejskich czy innych organizacji – przekonuje radny Antoni Pawełek, zarazem sołtys Syryni.
Wójt Czesław Burek uważa, że fundusz sołecki mógłby być uzupełnieniem środków, które sołtysi otrzymują obecnie. – Nie są to aż tak wielkie pieniądze, by sołtysi nie mogli dysponować zarówno funduszem sołeckim, jak i obecnym budżetem sołeckim – zapewnia wójt.
Innym się chce
Lubomia jest jedyną gminą wiejską powiatu wodzisławskiego, w której nie wyodrębniono Funduszu Sołeckiego. Już w roku ubiegłym został on powołany do życia w Godowie, Mszanie i Gorzycach (w Marklowicach nie ma sołectw).
– Wsparcie, jakie pozyskaliśmy przeznaczymy na budowę wiaty przystankowej przy ulicy Szkolnej – mówi Stanisława Rduch, sołtys Połomi. Ilona Mura, sołtys Mszany planuje z kolei zagospodarować teren za siedzibą straży pożarnej.
W innych gminach lada moment ruszy m.in. budowa barierek ochronnych przy ruchliwych ulicach, pojawią się nowe kosze czy ławki. Powstają też projekty na niewielkie, ale potrzebne odcinki chodników, na które sołectwa bezskutecznie czekają od lat. Słowem realizuje się małe, ale także istotne potrzeby lokalnych społeczności. Sołtysi nie muszą prosić o pomoc wójtów, czy radnych. Działają sami. A w Lubomi? Być może tutaj takich potrzeb nie ma? Być może sołtysi nie chcą wyjść poza swoje dotychczasowe zadania i zrobić ciut więcej.
Artur Marcisz