Odra dobiła Arkę i nadal pozostaje w grze
Odra Wodzisław pokonała Arkę Gdynia 2:1.
Mecz miał ogromne znaczenie dla obydwu drużyn. Przegrana w tym spotkaniu praktycznie przesądzała o spadku, remis mógł pogrążyć obie. Zawodnicy mówili wprost – wielkiego widowiska nie będzie, za to nie zabraknie walki. Pierwsze minuty należały do gospodarzy. W dogodnej sytuacji znalazł się Marcin Chmiest, który w podstawowym składzie zastąpił kontuzjowanego Daniela Bueno. Otrzymał doskonałe podanie, mimo asysty zdołał oddać strzał głową, ale na posterunku był Norbert Witkowski. Po chwili katem Odry mógł zostać Joel Tshibamba, który w sytuacji sam na sam nie sprostał Arkadiuszowi Onyszce. Czarnoskóry napastnik Arki nie wykorzystał tym samym błędu Marcina Dymkowskiego, który za krótko podawał do swojego bramkarza. Arka miała jeszcze jedną bardzo dobrą sytuację, ale niezdecydowanego Marcina Budzińskiego ofiarnym wślizgiem zatrzymał Marcin Malinowski.
Fenomenalna bramka Piechniaka
W odpowiedzi po dobrym podaniu Aleksandra Kwieka w doskonałej sytuacji znalazł się Brasilia, ale jego strzał z ostrego kąta minął słupek bramki Arki. Dosłownie minutę na potężny strzał z około 30 metrów zdecydował się Piotr Piechniak. Rozpaczliwa interwencja Witkowskiego na niewiele się zdała, bo piłka uderzona z półwoleja wpadła w samo okienko bramki Arki. Na dalsze emocje kibice musieli czekać do drugiej połowy. Tyle, że dla sympatyków Odry były to emocje niezdrowe. Po zmianie stron Arka zagrała tak agresywnie, jak tydzień wcześniej podrażniona w pierwszej połowie stratą bramki Odra z Polonią Warszawa. Sygnał do ataku dał Tshibamba, który z 10 metrów uderzył w poprzeczkę.
Prezent dla Arki od arbitra
W 55 minucie nie było już odwołania. Pozostawiony bez opieki na środku pola karnego Bartosz Ława otrzymał idealne podanie i nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Onyszki. Telewizyjne powtórki wykazały jednak, że pomocnik gdynian w momencie podania był na pozycji spalonej. Arbiter spotkania Daniel Stefański z pewnością nie będzie w Wodzisławiu mile widzianym gościem. Jesienią w meczu Odry przeciwko Jagielonii w końcówce meczu sprezentował gościom karnego z kapelusza, dzięki któremu drużyna z Białegostoku wyrównała stan meczu. Trzeba jednak uczciwie dodać, że bramka dla Arki wisiała w powietrzu, bo piłkarze Marcina Brosza zupełnie stanęli. Stratę tylko jednego gola zawdzięczają pospołu tradycyjnie dobrej postawie swojego bramkarza i nieskuteczności piłkarzy Arki.
Pozostajemy w grze
Wodzisławianie otrząsnęli się z przewagi rywala dopiero w 70 minucie. Dobre dośrodkowanie Brasilii z rzutu rożnego wykorzystał Dymkowski, który w polu karnym wyskoczył najwyżej i zdołał wpakować piłkę do siatki. – Znów dziś popełniłem błąd, ale na szczęście udało mi się chyba zrehabilitować – mówił szczęśliwy strzelec decydującego gola, który bardzo podobnego gola zdobył już w meczu przeciwko Piastowi Gliwice. Po takiej odpowiedzi Arka nie była już w stanie podjąć walki. Do końca spotkania Odra kontrolowała przebieg meczu i zdobyła cenne 3 punkty. W dalszym ciągu jednak sytuacja wodzisławian jest bardzo trudna. Przedostatniego Piasta wyprzedza tylko lepszym bilansem bezpośrednich spotkań. – Najważniejsze, że nadal jesteśmy w grze o utrzymanie – powiedział na pomeczowej konferencji Marcin Brosz, trener Odry.
Artur Marcisz