Będziemy walczyć o swoje prawa
Reportaż z Mszany o synu, który decyzją sądu nie może się opiekować swoją ubezwłasnowolnioną matką. O pozbawienie go tego prawa wystąpił Ośrodek Pomocy Społecznej w Mszanie uważając, że syn zaniedbywał matkę. Prawną opiekę nad kobietą przejął kurator. Syn nie zgadza się z decyzjami sądu i zapowiada walkę o matkę.
To pomoc społeczna potrzebuje pomocy. Na dalszą uczciwość nie ma co liczyć – mówi Piotr Łyczko, oburzony decyzją sądu, za sprawą której jego zięciowi odebrano prawo do opieki nad matką. Pracownicy OPS-u twierdzą, że postąpili zgodnie z obowiązującą ich ustawą.
– Wszystko odbyło się za moimi plecami. Jako pełnomocnik chorej matki nie zostałem poinformowany o wszczęciu postępowania – twierdzi Tomasz Piechota, dotychczasowy opiekun. – Zapadła decyzja o przyznaniu kuratora. Biegły sądowy powinien się pojawić także u nas i zasięgnąć opinii. Tak się nie stało – mówi rozgoryczony syn.
Tomek jest jedynakiem. Ma 27 lat i z pozoru poukładane życie. Pracuje, ma dobre referencje. Wraz z żoną Jolantą i synkiem Mateuszem mieszkają w jej domu rodzinnym. Już od sześciu lat. Miejsca nie mają za dużo. Dzielą jeden pokój z kuchnią. Ale i tak Tomek może mówić o szczęściu. Zresztą metraż nie jest jego wyznacznikiem. Dzięki pomocy teściów może stworzyć rodzinę, taką z prawdziwego zdarzenia. Rodzinę, jakiej sam w dzieciństwie nie miał. W domu panowała trudna sytuacja. Ojciec nie wylewał za kołnierz. Przepijał każdy grosz. Zaciągnął spore długi. Sprawa zaczęła się komplikować pięć lat temu. Po śmierci Joachima Piechoty na jaw wyszły jego zobowiązania. Odcięto prąd, brakowało opału. Na domiar złego o swoje należności stopniowo zaczęły upominać się banki. Podatek też nie był opłacany. Matka, Elżbieta nie radziła sobie z zaistniałą sytuacją. Syn otrzymał pełnomocnictwo do dysponowania emeryturą matki po zmarłym mężu. – Banki odzywały się nawet z Gdańska. Na szczęście dług mogłem spłacać w korzystnych ratach. Część zadłużenia umorzono – mówi Tomasz. – Matkę, po śmierci ojca, zamierzaliśmy na jakiś czas zatrzymać u siebie. Ale ona nie chciała o tym słyszeć – dodaje.
Racja przeciwko racji
Wdowa, mieszkająca samotnie, wykształcenie podstawowe. Sama prowadzi ponad 5-hektarowe gospodarstwo, ma krowy i kozę. Zaniedbana i wyobcowana za środowiska. Takie słowa docierały do pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej w Mszanie. – W październiku 2007 roku otrzymaliśmy sygnały ze środowiska, że pani Elżbieta Piechota mieszka w ubóstwie, bez środków do życia. Żywi się tym co wyhoduje czy przetworzy z mleka. Nie radzi sobie z rzeczywistością. Nie była w stanie adekwatnie ocenić swoich potrzeb i ich zaspokajać – mówi kierownik mszańskiej instytucji Elwira Palarczyk. – Często nie miała światła, gazu. Dom zimą nie był ogrzewany, brakowało jedzenia i środków czystości – dodaje. Pracownik socjalny udał się do domu Elżbiety Piechoty, by rozeznać sytuację. Okazało się, że była ona zgodna z informacjami, jakie docierały do ośrodka. Pracownicy instytucji rozpoczęli współpracę z Tomaszem Piechotą, która nie zawsze przynosiła pozytywne efekty. – Zdarzało się, że zaległe płatności czy inne sprawy były załatwiane po kilkukrotnych interwencjach, bądź nie były regulowane w ogóle – na przykład przywóz opału podczas tegorocznych mrozów – wyjaśnia kurator i zarazem pracownik socjalny. – Pani Elżbieta posiada emeryturę po zmarłym mężu, czego w ogóle nie była świadoma – dodaje.
OPS zawiadamia prokuraturę
Fakt, że matka ma zapewnione świadczenia, ale nie potrafi nimi gospodarować był głównym powodem skierowania wniosku do prokuratury. W marcu 2009 roku OPS w Mszanie zwrócił się do Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu o zbadanie sytuacji w rodzinie i podjęcie decyzji w sprawie ewentualnego leczenia. Zgodnie z ustawą o pomocy społecznej pracownicy socjalni muszą reagować w takich sytuacjach. Dalszy rozwój sprawy leżał już gestii sądu, który mógł zarządzić całkowite ubezwłasnowolnienie lub kuratelę. Ten na podstawie opinii biegłego wydał decyzję o ustanowieniu kuratora i odebraniu praw Tomaszowi Piechocie.
Oparte na pomówieniach
Rodzina nie potrafi pogodzić się z, jak twierdzą, krzywdzącym orzeczeniem.– Decyzję podjęto na podstawie pomówień. Życzliwi sąsiedzi sugerowali, że zięć jest osobą chorą i wymagającą leczenia. A to bzdury, które negatywnie odbijają się na nas wszystkich i upokarzają – opowiada zirytowany teść, Piotr Łyczko. – Nieprawdą jest też, że Tomek nie dba o matkę. Odwiedza ją, przynosi żywność, płaci rachunki. Kupił też okna na wymianę, ale matka nie zgadza się na ich zamontowanie – dodaje.
Pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej twierdzą inaczej. Mówią, że próbowali kontaktować się wielokrotnie z synem przed wszczęciem sprawy, ale bez większych efektów. Zaprzeczają też, by kiedykolwiek stwierdzili, że syn Elżbiety Piechoty wymaga leczenia psychiatrycznego. Pojawiły się negatywne spostrzeżenia, ale nikt nikogo nie obrażał. – Nie chcemy, by pan Tomek odebrał nasze działania jako atak. Chcemy mu pomóc i zacząć współpracować. Nie jesteśmy przeciw rodzinie. Chcemy ją wspierać i scalić. Zależy nam także na tym, by relacje między matką a synem poprawiły się – mówi kierownik OPS-u z Mszany.
Kurator w działaniu
–To pomoc społeczna potrzebuje pomocy. Dlaczego nikt tą sprawą nie zajmowali się wcześniej, pięć lat temu i wcześniej, kiedy było źle. Na dalszą uczciwość nie ma co liczyć – mówi Piotr Łyczko, oburzony decyzją sądu, za sprawą której jego zięciowi odebrano prawo do opieki nad matką. Sąd ustanowił kuratora na czas nieokreślony. Kurator reprezentuje Elżbietę Piechotę przed instytucjami oraz zarządza jej emeryturą. Wszelkie jego działania kontroluje sąd. Kurator rozlicza się przed sądem. Za spełniane zadanie nie pobiera wynagrodzenia, mając przy tym zwiększony zakres obowiązków służbowych. Odwiedza podopieczną raz w tygodniu lub częściej, w zależności od potrzeb. Jest odpowiedzialny za to, co dzieje się w domu matki Tomasza Piechoty. – Staramy się na tyle pomóc, by podopieczna w przyszłości mogła radzić sobie sama. Dzięki nam poznaje wartość pieniądza, próbuje robić zakupy, myśli o wizycie u fryzjera – dopowiada kurator.
Żadna przeszkoda
Ośrodek Pomocy Społecznej w Mszanie podkreśla, że ustanowienie kuratora do częściowo ubezwłasnowolnionej matki nie stanowi żadnej przeszkody w kontaktach między nią a synem.
– Jeśli prawny opiekun zajmie się tylko pieniędzmi a nie człowiekiem, to sytuacja w domu rodzinnym zięcia pogorszy się – obawia się teść. –Dlatego postanowiliśmy odwołać się od decyzji sądu. Czekamy na dalszy rozwój spraw. Nie zostawię tego tak jak jest. Moim zdaniem opieka społeczna podjęła błędną decyzję. Będziemy z Tomkiem walczyć o swoje prawa – przekonuje.
Wyrok do zmiany
Do Sądu Rejonowego w Wodzisławiu wpłynął wniosek o zmianę wyroku dotyczącego ustanowienia opiekuna prawnego. Piotr Łyczko liczy na to, że sytuacja, w której znajduje się jego zięć ulegnie zmianie. Zapewnia, że będzie zabiegał o pomoc wszędzie, gdzie tylko to możliwe. Także Tomasz Piechota ma nadzieję, że ponowne rozpatrzenie sprawy przyniesie pozytywny efekt. Ma żal do biegłych orzekających w sprawie. – Nie rozumiem dlaczego nikt przed podjęciem decyzji nie rozmawiał ze mną i nie sprawdził osobiście czy pomówienia są prawdziwe. Pominięto mnie w sprawie i zlekceważono – dodaje rozkładając ręce.
Sprawy rodzinne, kiedyś sporadyczne, teraz coraz częściej trafiają na wokandę. – To znak naszych czasów – twierdzi kierownik ośrodka w Mszanie.
Magdalena Szymańska